sobota, 30 sierpnia 2014

LBA

Pytania , na które mam odpowiedzieć:
1. Ile masz blogów ?
2. Gdzie mieszkasz ?
3. Która klasa ?
4. Jakiej jesteś wiary ?
5. Kogo lubisz słuchać ?
6. Motto na dziś :….
7. Lubisz dzieci ?
8. Jak masz na imię ?
9. W przyszłości chcesz się zająć blogowaniem i pisaniem zawodowo ?
10. Napisz coś o sobie :) 
No więc:
1. Mam 2 blogi, razem z BMN oczywiście :) Drugi to :http://n-toy-fanfiction.blogspot.com/2014/08/rozdzia-4.html 
2. Okolice Starogardu Gdańskiego   dokładniej Sucumin. Mała wieś na Pomorzu ;)
3. Dopiero 2 gimnazjum :D
4. Chrześcijańskiej 
5. Uuu dużo tego.. Z zespołów myślę ,że : One Direction, Deorro. A z wokalistów : Ed Sheeran, Paluch, Kamil Bednarek, Kasia Popowska, Grzegorz Hyży, Demi Lovato, Jasmine Thompson, Dawid Podsiadło,Jamal,Grubson :D
6.,,Życie ma jedną zasadę, chcesz czy nie musisz dawać radę'' :) 
7. Tak :)
8. Weronika 
9. Myslę ,że to raczej rodzaj pasji. Mam inne plany :D
10. Cos o sobie.. Jestem Weronika, mam 14 lat. Lubię czytać książki, najbardziej romanse :) Jestem emocjonalna, potrafię szybko się wzruszyć do łez. Czasem umiem być wredna czy złośliwa, ale myślę ,że tak mają wszyscy :) Uwielbiam szalone i spontaniczne akcje. Często się śmieje. Zbyt szybko komuś ufam. To chyba tyle ;)
Dziękuje za nominacje ;)

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 10

Obudziłam się czując jakbym unosiła się w powietrzu. Otworzyłam jedno oko i jedynym co zauważyłam to koszulka Nialla ,który właśnie wnosił mnie do sypialni.
- Która godzina?- spytałam cichym głosem..
-Około 6 rano. Muszę jechać. Chciałem cię zanieść do łóżka. Ridley śpi w gościnnym.- powiedział łagodnym głosem.
- Och już 6 rano? Dziś niedziela. Przepraszam ,że zmusiłam cię do zostania..- puścił mnie, jednak jego ręka nadal była ułożona na mojej tali.
-Nie zmusiłaś! Po prostu muszę jechać odwieźć moją mamę.- zaśmiał się
- Więc dziękuje ,że zostałeś.- przytuliłam się do niego, zaciągając się jego zapachem.
- Nie ma za co. To ja dziękuje za wczoraj. Do zobaczenia Casy. Zadzwonię do ciebie później.-ucałował mnie w czoło i wyszedł po cichu z pokoju. Postanowiłam iść wziąć prysznic i przebrać się w jakieś dresy i koszulkę. Po wykonaniu tych czynności było już około 8.
Stwierdziłam ,że bez sensu jest robienie czegokolwiek, więc poszłam do salonu,gdzie dorwałam w ręce telefon, 26 nieodebranych połączeń?! Numer nieznany.. O mój boże, szybko pobiegłam do pokoju, w którym spała Ridley, przerażona zaczęłam ją budzić.
- Cass? Co jest? Niall coś ci zrobił?!- wyskoczyła jak oparzona z łóżka.
- Nie, on już wyszedł. Patrz.- podałam jej drżącymi rękoma telefon.
- Ktoś chciał się z tobą skontaktować. Casydy, dobrze się czujesz?- spytała
- To-o.. Jego numer.- zagryzłam wargę ,aby powstrzymać łzy.
- Je-go?- Ridley usiadła obok mnie i przytuliła
- Oni wrócili Ridl, ja-a.. Muszę się stąd wydostać.- oddychałam ciężko, wtulona w jej ramię
- Cass. Nie. Jeszcze nic się nie stało, może po prostu przejeżdżał tędy, zauważył cię.. Zaraz,zaraz. Wczoraj.. To było jego auto?!- podniosła się,tym samym zostawiając mnie samą na łóżku. Pokiwałam tylko głową.
- Ja. Ridley, jeśli ona też tu jest? Ona zna Nialla! Znowu,zabierze mi kogoś na kim mi zależy!- wykrzyknęłam, wzięłam w ręce poduszkę i zaczęłam w nią krzyczeć.
- Czy ty właśnie powiedziałaś ,że ci na nim zależy?!- wytrzeszczyła oczy w zdziwieniu
- Co? Ja. A szlag by to trafił, tak zależy mi na nim!- rzuciłam poduszką o drzwi, wycierając mokre od łez policzki.
- Cass.. Ja, widziałam Erica, rozmawiałam z nim, on chce wrócić, chce przeprosić.- złapała się z głowę, szarpiąc za włosy.
- Co?!- wybuchłam- Jak do cholery mogłaś się z nim spotkać?! Przeprosić?! Rozwalił mi psychikę,którą ty pomogłaś mi poskładać a teraz mu pomagasz?! W co ty grasz?!- podeszłam do niej, a ta chyba pierwszy raz była tak zdziwiona.
- Casy ja.. On..- motała się
- Nie ma Casy! Rozumiesz?! Już nie, nie dam sobą manipulować! Zapłacił ci, żebyś mi pomogła, a potem razem z nim patrzyła ,kiedy się staczam?! Uważałam cię za przyjaciółkę! To dlatego tak bardzo przeszkadzał ci Niall?! Nie chce żeby zrobił ci krzywdę, nie wiem jak przeżyjesz to drugi raz, no więc do cholery nie przeżyje! Wyjdź!!- wrzasnęłam, tak głośno jak chyba nigdy w życiu, Ridley stała osłupiało, jej wyraz twarzy mówił wszystko.
- Casydy.. Ty nie rozumiesz.- chciała dotknąć mojego ramienia, jednak z obrzydzeniem spojrzałam na jej  dłoń i odepchnęłam ją.
- Właśnie w tym problem, mała i biedna Casydy nigdy nic nie rozumie, tak? Więc teraz zrozumiałam ,że niczego w tym momencie tak nie chce jak tego abyś opuściła mój dom w przeciągu 1 godziny.- powiedziałam przez zęby, jednak łzy ,które balansowały w moich oczach zdradzały moje uczucia. Wyminęłam ją i zamknęłam się w swojej sypialni, schowałam twarz w dłoniach i pozwoliłam słonej cieczy ,w końcu wydostać się z moich oczu. Po jakimiś czasie usłyszałam tylko, że Ridley razem z walizką schodzi ze schodów, nie miałam najmniejszej ochoty iść jej pożegnać. Jak w ogóle mogła rozmawiać z Ericem?! Do cholery, ona mi w tym pomogła wykopać go z mojego życia ! Jeśli Barbara jest tu z nim, to przecież.. O mój boże, Niall! Przypomniała mi się nagle sytuacja z niedawna:
~
- Wszystko ok?-spytał marszcząc brwi
-Tak,przypomniałam sobie szkołę.-powiedziałam zwyczajnie
-I taka mina? Ja wspominam ją miło.-zaśmiał się i dodał -No może oprócz kilku sytuacji.-powiedział z szelmowskim uśmiechem
-Tak.Byłeś dręczony przez twojego byłego chłopaka i jego prawdopodobnie jeszcze obecną dziewczynę? Przez 2 lata nie miałam życia.Potem jeszcze ,kiedy mieszkałam na jednej dzielnicy nie obyło się bez wyzwisk.-powiedziałam przypominając sobie słowa Erica.Takie same jakie powiedział mi Niall.
- Nie, za to byłem dręczony przez Harrego! Ten chłopak mnie dobijał!-zaśmiał się
-Czemu nie poznałam cię szybciej , jeździłam do ciotki.Znałam Harrego i Lou. Mieszkali obok. Nigdy nie widziałam cię w tamtych rejonach.-stwierdziłam fakty.
-A ty chodziłaś do tych ludzi ,którzy cię dręczyli?-spytał
-Harry nie wygląda na dręczyciela.-zaśmiałam się
-Teraz nie. Zazdrościł mi bo to ja byłem z jedną laską Barbarą.Wszyscy chcieli z nią być,była piękna ,miła.Gdybym teraz ją spotkał-rozmarzył się - Ale niestety była tutaj  do 1 liceum.Teraz podobno jest z jakimś Ericem.- Sparaliżowało mnie doszczętnie.Nie mogłam powiedzieć ani jednego słowa..
,,Gdybym teraz ją spotkał".. W tym momencie marzyłam tylko, aby chory plan tej dwójki się nie powidł. Teraz jestem silniejsza, nie oddam znowu wszystkiego na czym mi zależy.

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 9

Ridley nie przyszła na noc do mojej sypialni.Nie lubiłam się z nią kłócić ,ale  dobrze wiedziała ,kiedy przesadza.Widocznie wczorajszego wieczora wzięła sobie moją złość do serca.Po może 10 minutowym wylegiwaniu postanowiłam sprawdzić godzinę. Odblokowałam telefon i mną wstrząsnęło! 10:40!? Zerwałam się z łóżka i szybko założyłam kapcie.Wybiegłam z pokoju do kuchni ,gdzie zauważyłam karteczkę:
 Jestem u znajomych. Pewnie jak wrócę ciebie już nie będzie.Mam zapasowe klucze od Louisa.Nie martw się.Przepraszam za wczoraj.Kocham Cię!~Ridley xoxo
Odłożyłam skrawek papieru na blat i zaczęłam robić musli z jogurtem.Dość szybko zjadłam, i dopiero teraz doszło do mnie ,że już o 14:00 przyjedzie Niall i zabiera mnie na dzień otwarty szkoły!Zerwałam się z krzesła i pobiegłam umyć głowę.Z turbanem doskoczyłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego.Wyjrzałam za okno i zauważyłam na termometrze ,że jest aż 21 stopni! Słońce się dziś postarało.Z uśmiechem na twarzy wyjęłam pastelową sukienkę przed kolana i biały sweterek.Odłożyłam ubrania na łóżko i poszłam wykąpać się i zrobić porządek z mokrymi jeszcze włosami.Zanim się obejrzałam była już 12 :30. Spojrzałam na odbicie w lustrze i zdecydowałam się tylko na tusz do rzęs i pomadkę.Włosy delikatnie podkręciłam na lokówce i ułożyłam . Wyszłam z łazienki i szybko zaczęłam ubierać przyszykowane ciuchy.13:00 a ja jestem już całkowicie gotowa jeszcze tylko popsikałam się ulubionymi perfumami i założyłam białe baleriny.Usiadłam na kanapie w salonie ,trzymając telefon w dłoni.
*
Kiedy doszła 14:00 a Nialla jeszcze nie było usiadłam wygodniej i zaczęłam grać w POU .Właśnie miałam pobić rekord , kiedy przestraszył mnie dzwonek do drzwi.Szybko wygładziłam sukienkę i otworzyłam.
-Hej.-powitał mnie całusem w policzek i dodał - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.Nawzajem. - odpowiedziałam na jego komplement skanując jego sylwetkę.Był ubrany w dżinsową koszulę i zwykłe męskie rurki. Skierowaliśmy się do jego auta.
-Mam złą wiadomość.-powiedział ,kiedy byliśmy na ulicy
-Co?-spytałam zdziwiona
-Moja mama przyjeżdża w przyszłym tygodniu .-zaśmiał się z mojej poważnej miny
-Ochh.I co jej powiemy?-spytałam szybko ,ciekawa jego odpowiedzi
-Los pokarze.-uśmiechnął się . Stwierdziłam ,że nie będę pytała o co mu chodzi.Jechaliśmy ok. 15  minut ,aż Niall zatrzymał się przed dużym budynkiem ,na którym widniał napis ,,Zespół szkół gimnazjalnych dla chłopców".Budynek nie wyglądał na pierwszą klasę.W niektórych miejscach odpadała farba,w niektórych miejscach można było widzieć jakieś napisy.Niall wyszedł z auta i pomógł mi wysiąść. Podał mi rękę i weszliśmy do środka.Znaleźliśmy się z ogromnym i pustym korytarzu.Horan zaczął ciągnąć mnie do pierwszych drzwi za ,którymi ukazała nam się jak sądzę sala gimnastyczna.
-Tutaj pracuję.To hala sportowa.-powiedział a jego głos rozniósł się echem w gigantycznym pomieszczeniu.
-Umm czy jesteśmy tu tylko my?-spytałam
-Nie.Niestety,ale zaraz zlecą się tu wszyscy. Pewnie reszta nauczycieli też tu jest.-stwierdził
-Jesteś jednym tak młodnym nauczycielem?-osiedliśmy na jednej z ławek trubonowych
-Wszyscy jesteśmy tu w takim wieku.Dyrektor jest jedynym facetem w podeszłym wieku.Sam zasądził ,że w tej szkolę będą uczyć tylko młodzi ludzie.Tak się złożyło ,że mamy tutaj 5 kobiet i 4 mężczyzn.-powiedział z uśmiechem.
- Uczą się tu tylko chłopcy?-popatrzyłam na niego ,kiedy wstał i zaczął rzucać piłką do kosza.
-Tak.Jest to czasem przydatne.-zaśmiał się. Spojrzał na mnie marszcząc brwi i odłożył piłkę.
-Chodźmy na boisko.Na dworze jest ciepło.-wyszliśmy jakimiś tylnymi drzwiami, Niall puścił mnie pierwszą , a ja o mały włos nie wpadłam na jakiegoś chłopaka!
-Przepraszam!-krzyknęłam spanikowana ,kiedy stanęłam nieznajomemu na stopę
-Nic mi nie jest.-zaśmiał się
-Zayn?Znowu palisz? Chyba na prawdę chcesz wylądować u Hantera-spytał roześmiany moim przerażeniem Niall
-Taa.Niestety nałóg.A ty widzę ,że przyprowadziłeś mi koleżankę ,o imieniu?-spojrzał na mnie.
-Casydy Pale.-odpowiedział jak mniemam Zaynowi.
-Miło mi .Jestem Zayn.-ukłonił się i zaciągnął papierosem.Przyjrzałam mu się.Był mulatem o czarnych włosach i czekoladowych oczach.Miał na sobie zwykły t-shirt a na jego rękach spoczywały tatuaże.
-Cass.Zayn jest jednym z no cóż..-nie skończył
-Ochroniarzem.Niall mówił ci ,że to gimnazjum jest dla chłopców z poprawczaka?-spojrzał na mojego towarzyszy a później na mnie.
-Jakoś nie było okazji..-Blondyn podrapał się po karku
-Ołł.-tyle powiedziałam patrząc na Zayna lekko przestraszona
-Nie martw się.Jest tu tylko 3 ochroniarzy i mogę cię zapewnić ,że chłopcy nic ci nie zrobią.-zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu , na co drygnęłam.
-Fajnie.-tyle powiedziałam przygryzając dolną wargę.Moje wyczekujące spojrzenie nie dało żadnych wyjaśnień ze strony Nialla.Nastała cisza.Dość krępująca cisza..
-Zbierajmy się.Zaraz powinni zacząć przedstawienie.-Zayn ruszył ku drzwiom.
-Przedstawienie?-spytałam nieśmiało
-Myślisz ,że jeśli to młodzież z poprawczaka to nie umieją oni występować? Może być to dziwne ,ale ci chłopcy mają szacunek i kulturę. Przynajmniej część.-zaśmiał się i wyszedł.
-Przepraszam.-powiedział od razu Niall
-Jest w porządku.Po prostu się nie spodziewałam.-odetchnęłam i dodałam.-Idziemy oglądać?-spytałam z zachęcającym uśmiechem.
-Tak.Oczywiście.-otworzył drzwi, przepuszczając mnie w nich.Znaleźliśmy się znowu na sali gimnastycznej,tym razem zapełnionej przez jak mniemam zaproszonych rodziców?Przecież chłopcy z poprawczaka nie mieszkają ze swoimi rodzicami. Czemu Zayn jest ochroniarzem? Przecież on sam wygląda na karanego!Przez moje zamyślenie wpadłam na Nialla,który stanął właśnie przede mną.
-Co?-spytałam ,kiedy ten głupio się uśmiechał
-Nie słuchałaś mnie.-szturchnął mnie lekko w bok
-Wybacz.Po prostu się zamyśliłam.Czy Zayn był no wiesz..-gestykulowałam rękoma próbując mu wyjaśnić
-W poprawczaku,więzieniu?-spytał zbyt głośno.W końcu staliśmy obok ludzi!
-Ćśś! Tak oto mi chodziło.-powiedziałam zażenowana
- Nie wiem.-powiedział normalnie
-Jak to nie wiesz?-spytałam zirytowana
-Nie czytałem jego życiorysu Casydy.Pracuje to , to pracuje.Dyrektor go przyjął,więc się nie mieszam.Przynajmniej jest normalny.-powiedział ciszej.Na środku sali zaczęło się jakieś zamieszanie,więc stwierdziliśmy ,że pewnie zaczyna się scenka.Jeśli można to tak nazwać.
-Chodź za mną, tam z boku są miejsca dla nauczycieli.-powiedział cicho
-Nie jestem nauczycielem.-powiedziałam ,kiedy zaczął mnie ciągnąć.
-Wystarczy ,że ja nim jestem.-zaśmiał się i wskazał abym usiadła obok niego na ławce.Ohh wizerunek szkoły przypomina mi liceum..Faktycznie ci chłopcy mają zamiłowanie do sztuki.To i tak nie zmienia faktu ,że już chyba 6 razy widziałam jak Zayn interweniował przy jakiejś szarpaninie lub .. Nie mam pojęcia jak to nazwać.Spojrzałam na Nialla , do którego podszedł właśnie jakiś chłopiec? Nostolatek? Wyglądałby na 14 lat ,ale ma tatuaże i pircing na twarzy ,więc nie wiem jak mam go postrzegać.Skanowałam właśnie jego twarz ,kiedy ten uśmiechnął się do mnie..Zadziornie?!Odwróciłam wzrok i zarumieniłam się. Podrywa mnie 14 -latek,serio?
-Mark. Nie twoja partia.-usłyszałam głos blondyna.
-Widzę ,że postarałeś się o ładną sztukę Ni..-chciał powiedzieć jednak Horan zgromił go spojrzeniem na co cicho zachichotałam - Panie Horan.-dokończył zdenerwowany.
-Nie tobie to oceniać. Wracaj na swoje miejsce,nie ma wychodzenia w środku apelu.-powiedział surowo. Mark jeszcze raz puścił mi oczko i odszedł do swojej ,,grupki".Widocznie mówili o mnie bo po chwili kilku jego kolegów spojrzało na mnie.
-Wybacz. Chłopcy nie są przyzwyczajeni oglądać atrakcyjnych i młodych kobiet w poprawczaku.-zaśmiał się
-Ołł dziękuję.-powiedziałam cicho i wstałam ,kiedy zrobił to Niall
-Nie musisz ze mną iść.Mam powiedzieć kilka słów o dalszej części dnia.Jedynie ,że lubisz występy towarzyskie?-spytał roześmiany ,usiadłam z powrotem na miejsce obok starszej pani i oglądałam jak to atrakcyjny Niall wygłasza mowę? Można to tak nazwać?Czemu ciągle rozmawiam ze sobą?! Przestań Casydy!Zauważyłam ,że z końca sali przepycha się prawdopodobnie w moją stronę Zayn.
-Hej.I jak wrażenia?-usiadł obok mnie, zajmując przy tym miejsce Nialla
-Um jest..ciekawie.-powiedziałam szybko na co się zaśmiał
-Boisz się mnie?-spytał roześmiany
-Nie.Po prostu jestem zdziwiona ,że masz tyle..tatuaży.Pierwszy raz widzę kogoś tak wytatuowanego pracującego w jakiejś szkole.-uśmiechnęłam się zażenowana moją odpowiedzią.
-Serio? A już się cieszyłem ,że może się mnie boisz.Miałbym frajdę strasząc się.-klepnął mnie w kolano , na co aż podskoczyłam.Chyba się zorientował bo od razu uśmiech wrócił na jego twarz i zabrał rękę.
-Tatuaż jak tatuaż.Moi przyjaciele je mają.Jednak nie pracują w szkole.-rozluźniłam się ,kiedy ludzie zaczęli wychodzić z pomieszczenia , co znaczyło ,że Niall zaraz powinien po mnie przyjść.
-Chyba zaczęli rozchodzić się po klasach. Chodź zaprowadzę cię do Hayley.-wstał i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Kim jest Hayley?-spytałam marszcząc przy tym brwi
-No tak. Nie znasz jej.Jest sekretarką.Miła z niej laska, powinnaś poznać tu jakąś normalną dziewczynę.Cóż reszta jest.. na niższym poziomie inteligencji.-zaśmiał się
-Sekretarka? Czyli ,że reszta z damskiej części nauczycieli jest na niższym poziomie?-zrobiłam dziwną minę
-Zadajesz za dużo pytań.-przeczesał palcami krótkie włosy i usiadł z powrotem.- Nie musimy do niej iść.Niall właśnie ją do nas prowadzi.-powędrowałam za wzrokiem mulata i zauważyłam dość wysoką blondynkę , ubraną w dżinsy i kremową koszulę w czarne grochy.Miała piękne długie nogi!Otrząsnęłam się ,kiedy usłyszałam jej głos.
-Hej.Jestem Hayley.Miło mi.-uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę ,którą od razu chwyciłam w uścisk i oddałam uśmiech.
-Casydy.-Cóż byłam dość nieśmiała ,ale ta dziewczyna tak tryskała radością ,że nie dało jej się odmówić uśmiechu.
-Ok.Skoro się znacie to chodźmy gdzieś na kawę.Myślę ,że poradzą sobie bez nas.-Niall złapał mnie za rękę , co nie ominęło wzroku Hayley.
-Jasne.Dajcie mi chwilę , muszę iść po torebkę.Cass idziesz?-spytała patrząc na mnie.
-O tak. Jasne.-puściłam Horana i poszłam za Hay.
-Spotkamy się przed budynkiem!-krzyknął jeszcze Zayn.
-A więc jesteście z Niallem parą?-spytała podekscytowana.
-Nie!To znaczy..My się kolegujemy.-zaprzeczyłam jej przypuszczeniom , lecz jej mina ani trochę się nie zmieniła.
-Prędzej  czy później..I tak będziecie razem.-stwierdziła
-A ty masz kogoś?-zmieniłam temat.Nie lubiłam rozmawiać o sobie ,jeśli kogoś nie znałam.
-Co masz na myśli?-jej mina zmieniła się na bardziej spiętą? Co takiego powiedziałam?
-No, jesteś w związku?-Hayley wzięła torebkę ,która leżała w jak mniemam sekretariacie.
-Ok.Więc bez owijania.Jestem lesbijką.Tak, mam dziewczynę. Nie musisz się martwić.-poklepała mnie po ramieniu.
-Wow.-powiedziałam cicho idąc za nią na dwór.To dużo informacji jak na jeden dzień.Doszłyśmy do drzwi frontowych w ekspresowym tempie Zayn z Niallem rozmawiali z grupką chłopców.
-Jesteśmy gotowe.-wtrąciła się Hayley
-Świetnie.To ,gdzie moglibyśmy iść na tę kawę? Szczerze nie chce mi się łazić po drogich kawiarniach.Nie mój styl.-powiedział Mulat i oparł się o murek.
-Moglibyśmy pojechać do mnie.Na pewno znajdę coś do picia i jakieś przekąski.-odezwałam się
-Przekąski? Idę na to.-zaśmiał się Horan i wyjął z kieszeni klucze od samochodu.
-Już i tak jest tu jedna przekąska, prawda Niall?-Hayley wymieniła roześmiane spojrzenie z Zaynem i dodała.-Ja jadę z Casydy, Zayn ty pojedziesz z Niallem.Sami tam nie trafimy.Chodź przekąsko.-zwróciła się do mnie.Poszłam za nią dość niechętnie.Polubiłam ją , ale czułam się przy niej nieswojo i byłam zażenowana.Wyjaśniłam ,gdzie powinna się skierować i jak najbardziej unikałam rozmowy z nią.Droga  ,która jakby nie miała końca nareszcie się skończyła a ja mogłam swobodnie wysiąść z auta i wejść do domu.Chłopcy widocznie już dojechali, samochód Nialla był na podjeździe. Zaprosiłam Hayley do domu i weszłam w głąb mieszkania. Widocznie Ridley była już w domu. Przyjechała pewnie ,,ze znajomymi" czyli Lou?
-Co tak długo?-spytał Zayn ,który siedział w salonie razem z Niallem , Louisem i Ridley.
-Po prostu jeździłyśmy przepisowo,geniuszu.-Hayley zaśmiała się.
-Ridley,Lou to jest Hayley. Koleżanka Nialla z pracy. Zayn widzę ,że już się poznałeś?-spojrzałam na niego rozbawiona ,kiedy ten pisał coś w telefonie.
-Tak.-uśmiechnął się do mnie lekko i wrócił do poprzedniej czynności.
-Macie ochotę na coś do jedzenia,picia?-zwróciłam się do wszystkich. Po uzyskaniu odpowiedzi okazało się ,że większość stawia na zamówienie pizzy i wypicie oranżady. Mmm zdrowo. Ridley i Niall zajęli się pizzą ,więc ja poszłam przygotować coś do picia. Zayn nalegał ,żeby mi potowarzyszyć.
- Cass. Od jak dawna znacie się z Niallem?-spytał stojąc nad wyspą kuchenną.
- Och krótko. Może z kilka tygodni. Jednak prawie codziennie się spotykamy, a co?-spojrzałam na niego
-Nie, nic. Po prostu się pytam. A długo mieszkasz w Mullingar?-o co mu chodzi?
-Ponad miesiąc. Zayn o co ci chodzi?-postawiłam szklanki na tacy i spojrzałam na niego,marszcząc brwi.
-Po prostu chciałem wiedzieć.Ciekawość.-podrapał się po głowie i wyszedł zabierając soki z lodówki.Podniosłam tacę z zamiarem zaniesienia naczyń do salonu ,jednak coś podkusiło mnie aby zerknąć przez okno. Tacka wypadła mi z rąk i prawdopodobnie stłukłam wszystko. Patrzyłam na samochód przejeżdżający obok mojego domu.To było jego auto. Nagle z transu wybudziła mnie Ridley, która jako pierwsza pojawiła się w kuchni.
-Cholera Cass! Co się stało?!- krzyknęła a w pomieszczeniu zaczęło się robić tłoczno. Mi zaś robiło się słabo.
-Ja-a. Widziałam jego samochód.-powiedziałam cicho.
-Jaki samochód?-Niall doskoczył do mnie łapiąc mnie zanim prawie się przewróciłam.
-Czy ona na coś choruje?-Hayley podeszła do mnie dotykając mojego czoła.
-Nie. Po prostu zrobiło mi się słabo. Już ok.-powiedziałam uspokajając się. Ridley z Louisem zbierali potłuczone szkło. Hayley stwierdziła ,że lepiej jak pojadą do domu, więc i ona i Zayn odjechali. Niall pomógł mi dojść do salonu ,gdzie przyniósł mi szklankę wody i usiadł obok.
-Wszystko w porządku?-spytał ostrożnie
-Tak. Dziękuje.-powiedziałam spokojnie , zamykając oczy.
-Co to był za samochód? -spytał
-Nie. To nie samochód. Przywidziało mi się.-potrząsnęłam głową
-Jesteś pewna? Wyglądałaś na przerażoną.-zmarszczył brwi.
-Jestem pewna.-powiedziałam a ten tylko lekko mnie przytulił. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Powoli odpływałam.. Zasnęłam w objęciach chłopaka ,którego znam zaledwie kilka tygodni. Nieźle.
-------------------------------------
Bang,Bang. Nowy jest ,ale nie ma kto go czytać, smuteczeg, ale cóż :<
 Hayley jest w zakładce ,,postacie'' ;)

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 8

- Jest dopiero 12 00.. Może pójdziemy na spacer.Piękna dziś pogoda.-wstał i wziął malca na ręce.Dopiero teraz zauważyłam jaki Theo jest podobny do swojego wujka!
- Ok, ale musimy wrócić szybko tak żebym zdążyła wstawić do piekarnika zapiekankę.Bo inaczej nie dostaniesz jeść.-szturchnęłam go uważając na jego bratanka.Sprawnie ubraliśmy się i układając Theo do wózeczka ruszyliśmy.Byliśmy na tej samej drodze,kiedy byłam za pierwszym razem na spacerze z Theo.
- Chodź w tamtą drogę ,kiedyś znalazłem tam fajne miejsce.-ruszył przodem z wózkiem ,wąską ścieżką do lasu.
-Niall. Czy Theo powinien chodzić do lasu? Coś go pogryzie i będzie.-powiedziałam marudnie
-Przestań.To nawet nie jest las,kilka drzew , a po drugiej stronie jest śliczne miejsce.Ławeczka,strumyk, gigantyczne drzewo z wyrytymi inicjałami.Jest tam nawet Greg i Denise.- zaśmiał się ciepło i szedł dalej.
-Serio wyryli swoje inicjałami na drzewie?-spytałam zdziwiona
-Tak.Fajnie nie?-spytał roześmiany
-To strasznie słodkie.-rozmarzyłam się. Faktycznie miejsce było bajeczne. Strumyk był mały ,ale uroczy. Stara ławka stała pod cieniem ogromnej płaczącej wierzby. Wyobrażam sobie to miejsce za kilka miesięcy.
-I jak wrażenia?-wyrwał mnie mnie z rozmyśleń Niall ,który siedział obok mnie na ławce.
-Pięknie tu.A jak romantycznie. Wiesz ,gdzie jest podpis twojego brata?-wstałam i podeszłam do drzewa, palcem śledząc różne litery i słowa wyryte w korze.
-Długo by mi zajęło szukanie tego. Kiedyś to miejsce było bardzo często odwiedzane.Teraz odeszło w zapomnienie ,ale nadal zastały pamiątki po ludziach przybyłych tu.-usmiechnął się i sam podszedł bliżej się przyglądając.
- To cudowne ,że znasz takie miejsce. Pewnie nie jedną dziewczynę tu przyprowadziłeś.-powiedziałam z uśmiechem
- Jesteś jedyną osobą ,której pokazałem to miejsce.- powiedział trochę wstydliwie
-Ochh.. W takim razie dziękuje.-odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem.Siedzieliśmy tam, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.Sama obecność Nialla i oczywiście  małego Theo sprawiała ,że czułam się dobrze. Czas niestety nas dogonił i wybiła 13 30. Ze smutkiem opuszczałam to cudowne miejsce,czułam jednak ,że jeszcze tu wrócę.Od razu ,kiedy przekroczyliśmy próg domu, wstawiłam posiłek do piekarnika a Theo zajadał się swoją kaszką karmiony przez swojego wujka.
- Musisz jechać dziś szybciej?-spytał blondyn patrząc na mnie pytająco
- Cóż ,po prostu nie chcę żeby Ridley odstawiła się w jakiś worek.W końcu idzie na pierwszą randkę z Louisem.Muszę jechać jeszcze po upatrzone  ubrania dla niej.
-Szkoda.To znaczy szkoda ,że nie możesz zostać.-poprawił się
-Jeśli chcesz możesz wpaść na kolację. Ridley wychodzi z Lou,będę sama a nie lubię tego.-powiedziałam z uśmiechem
-A Harryego nie będzie?-spytał zdziwiony
-Wiesz ,on też ma swoje życie. nie no po prostu ma nocną zmianę.-zaśmiałam się
-No to przyjadę.-stwierdził i odstawił miseczkę do zlewu.Mały był najedzony,wyspany,przebrany i strasznie rozbrykany! Co prawda nie umie on jeszcze chodzić ,ale czołganie się i chodzenie na czworakach idzie mu doskonale.Niall był strasznie opiekuńczy! Niby to ja byłam opiekunką Theo, ale on wykorzystywał każdy dzień wolny od swojej pracy aby zajmować się jego bratankiem. Pożegnałam się z Theo i Niallem wychodząc zawołałam jeszcze ,,Do zobaczenia" na wypadek gdyby Niall zapomniał o wizycie. Skierowałam się w stronę miasta. Ridley czas na zmianę stylu!
*
-Jestem!-krzyknęłam wbiegając do domu,zakupy położyłam na komodzie a sama pobiegłam do swojej sypialni.
-Cass?-spytała Ridl, tfu! Ubrana w czarny t-shirt i dżinsy?!
-Nie!-wrzasnęłam na nią
-Co nie?-spytała zdziwiona
-Nie możesz iść w takim stroju!-jęknęłam niezadowolona
- Nie wezmę od ciebie żadnej sukienki!-zaprotestowała
-Kto tu mówił o sukienkach?-spytał unosząc brwi, pobiegłam po moje zdobycze i wróciłam rozweselona.
-Co to jest?-zrobiła wielkie oczy ,kiedy wyjęłam z siatki piękną białą ,koronkową bluzkę z delikatnym dekoldem i przedłużeniem z tyłu , do tego dobrałam dopasowane czarne spodnie.
- Nie gadaj ,tylko się przebieraj!-krzyknęłam i rzuciłam jej ciuchy.Wróciła po 3 minutach ze zdziwoną miną. Wyglądała przepięknie.Dobrze wiedziałam co kupić.
- No sama nie wiem.-powiedziała patrząc w lustro
- Jest super! Teraz jeszcze tylko odpowiedni grzebień i będzie genialnie.-zachwycona posadziłam ją na krześle i uczesałam. Postawiłam przed nią baletki na małym koturnie.
- Nawet o tym nie myśl! Nie założę obcasów.- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zrobiła nadąsaną minę dziecka.
-To nie są obcasy ,ale niech ci będzie. A te?-spytałam pokazując jej czarne baletki z małymi kokardkami.
- Niech już będą ,choć wolałabym trampki.-powiedział zakładając buty na stopy.Rozległ się głośny dzwonek do drzwi. Ledwo utrzymałam pisk w ustach ,kiedy Lou przywitał Ridl małą bombonierką. Wyszli zostawiając mnie samą. Usiadłam na kanapie wzdychając.Bądź co bądź zazdrościłam Ridley! Nie chodzi tu ,że byłam zazdrosna o Lou! Po prostu zazdrościłam jej życia. Ona zawsze była lubiana,stawiała na swoim, nigdy nie bała się powiedzieć tego co myśli, a ja? Od końca liceum ,gdzie myślałam ,że to koniec męczarni po prostu zamknęłam się w sobie i nie mogę się od nowa otworzyć. Tak naprawdę chyba od 4 lat na nikogo oprócz Harrego,Lou i Ridl nie nakrzyczałam,no i Nialla.. Ostatni raz ,kiedy zerwałam z Ericem powiedziałam komuś co o nim tak naprawdę myślę.Od tego czasu wszystko duszę w sobie. Myślę ,że gdyby nie otwartość ze strony Grega i Denise nie dostałabym u nich pracy po wymienieniu 3 słów. Cóż ,ale gdyby nie Ridl na pewno byłoby jeszcze gorzej. Mieszkałyśmy niedaleko siebie.Pewnego razu ,kiedy Barbara wrzeszczała na mnie i poniżała,wkroczyła Ridley i powiedziała kilka słów. Od tamtej pory przyjaźnimy się ,choć nie było mi na początku łatwo się przed nią otworzyć.Warto było,ponieważ jest teraz moją najlepszą przyjaciółką.Nawet moja mama polubiła tą nazywaną na początku ,,Niegrzeczną Ridley ". Właśnie mama.Pewnie niedługo zadzwoni i wypyta czy w końcu ma tą prace ,inaczej będzie chciała żebym wróciła do Galway..Podskoczyłam ,kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.To pewnie Niall! Strzepnęłam niewidzialny pył z moich ubrań i szybko poszłam otworzyć.
- Hej.-przywitał mnie i wchodząc ucałował mój policzek
- Cześć.-uśmiechnęłam się do niego.- Chcesz kawy ,herbaty?-spytałam zostawiając go w korytarzu a sama skierowałam się do kuchni.
- Nie, dzięki. Tak właściwie to może pójdziemy na mały spacer? Jest ciepło.-wszedł do kuchni.Zauważyłam ,że przebrał się.Miał na sobie dżinsową koszulę ,która eksponowała jego umięśniony brzuch i ramiona, do tego dobrał zwykłe czarne męskie rurki i adidasy.
-Casy?-spytał ,kiedy ja świdrowałam wzrokiem po jego ciele, otrząsnęłam się i poczerwieniałam.
-Tak. Chodźmy na spacer.-powiedziałam speszona i miałam zamiar ominąć go w progu,lecz ten złapał mnie w tali i uśmiechnął się.
-Widziałem to.-powiedział , a ja prawdopodobnie wyglądałam jak pomidor.
- Ładna koszula.-cicho odpowiedziałam.Puścił mnie śmiejąc się . Wyszliśy w ciszy z domu,kierowaliśmy się do tego samego parku ,gdzie jeszcze dziś rano biegaliśmy.
-Zagrajmy w  pytania co ?-spytał w czasie drogi
- Hmm..Ok?-zaśmiałam się,siadając za nim na ławeczce.
-Ja zacznę.Ilu miałaś chłopaków?-zamyślił się aż w końcu zapytał
- Emm..2..-powiedziałam nieśmiało.- A ty ile miałeś dziewczyn?
-4.Wolisz brunetów czy blondynów?-spojrzał na mnie śmiesznie
- Chyba brunetów,ale blondyni też mogą być.-zasmiałam się pocieszająco.
- Ochh czyli muszę się przestać farbować!-ożywił się
-Farbujesz się?!-zdziwiłam się
-Czy to kolejne pytanie?-spytał głupkowato
-Tak.-odpowiedziałam
- Owszem farbuję się.A ty ? Jesteś naturalnie ciemna?-spytał biorąc kosmyk moich włosów między palce.
-Tak.Choć raz pofarbowałam się na blond.Lepiej o tym nie wspominać.-powiedziałam -Od jak dawna się farbujesz?-zadałam kolejne pytanie w tym temacie
-Pierwszy raz pofarbowałem się w wieku 17 lat.-zaśmiał się. -Masz jakąś pasję?
-Umm.Kiedyś pisałam opowiadania i wiersze, ale skończyłam z tym.-powiedziałam - Od jak dawna uczysz wychowania fizycznego?
-Od niedawna. Dyrektorem tej szkoły jest stary przyjaciel mojego taty.Wkręciłem się.-zaśmiał się.- Umówiłabyś się ze mną na randkę?-wypalił ni z gruchy ni z pietruchy! Zaczerwieniłam się po raz kolejny w tym dniu.
- Cóż myślę ,że tak.-uśmiechnęłam się.
-Świetnie. Oto mi chodziło.-wstał i podał mi rękę.
-Niall?-przestraszyłam się ,kiedy ten zaczął mnie prowadzić w przeciwną stronę od mojego domu.
-Spokojnie.Nie pożałujesz.-zaśmiał się i dodał.- Masz lęk wysokości?
-Nie,chyba nie.Niall co ty kombinujesz?-zdziwiłam się jeszcze bardziej ,kiedy ten szedł dalej w nieznanym kierunku.
-Zobaczysz.-zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę dalej.
Szliśmy dalej przez park ,aż w końcu skręciliśmy w lewo, w stronę starych kamienic.Po chwili błądzenia zauważyłam stary pałacyk z ogromnym balkonem u góry.
-Niall oszalałeś?!-szarpnęłam się
-Co?-zdziwił się.
-Nie wchodźmy tam! To w każdej chwili może się zawalić!- kręciłam rękoma u góry,na co on tylko parsknął śmiechem i dociągnął mnie aż do gigantycznych drzwi wejściowych.
- Błagam Niall. A jeśli tam ktoś mieszka?-zrobiłam poważną minę
-To ja cię błagam Casy ,byłem tu kilka razy.Uwierz mi nikt oprócz kilku myszy nie mieszka.-parsknął i kopniakiem otworzył drzwi.Widząc ,że chłopak nie odpuści poszłam za nim.Faktycznie nic tam nie było.Wszystko pokryte było grubą warstwą kurzu. Po prawej stronie znajdowały się ogromne schody.
- Idziemy na górę.-złapał mnie za rękę i pobiegliśmy truchtem.Na drugim piętrze widziałam tylko korytarz i mnóstwo drzwi.
-A gdzie niby ten taras?-spytałam rozglądając się.Niall odszedł kawałek i zaczął sięgać coś w suficie.Miałam już mówić ,że lepiej wracać do domu ,kiedy Horan zaczął kaszleć i wysunął z góry schody?!
-Jak ty to?-spytałam dziwnie
- Nigdy nie widziałaś ukrytych schodów?-zaśmiał się
-Nie. O matko ,ale one są stare!-podeszłam oglądając je.Drewniane szczeble wyglądały na strasznie  zaniedbane.
-Widziałem gorsze.-stwierdził i stanął obok
- Nie wejdę po nich.-odsunęłam się ,jednak Niall złapał mnie w pół i przerzucił sobie przez plecy.
- Nie to nie.Ja wejdę bardzo chętnie.-zaśmiał się i już był na pierwszym schodku.
-Niall kretynie! One się zawalą!-wrzasnęłam ,ale szybko uspokoiłam się i kurczowo złapałam karku chłopaka.
-Wiesz Casydy nie mam nic przeciwko trzymaniu cię ,ale myślę ,że chciałabyś zobaczyć ten widok.-usłyszałam jego rozbawiony głos
-Ojej.-szybko puściłam go i stanęłam czerwieniąc się
-Popatrz.-stanął bliżej strasznie prezentującej się barierki.Szybko zareagowałam ciągnąc go w swoją stronę.
-Uważaj ,zaraz spadniesz!-wrzasnęłam przestraszona,ten tylko uśmiechnął się i stanął na przeciw mnie i patrzył z góry.
-  Martwisz się ?-spytał szeptem . Jego twarz zbliżyła się o kilka centymetrów.
-Po prostu nie chce ,żeby coś ci się stało.To normalne.-powiedziałam cicho i zaczerwieniłam się odrobinkę.
-Urocze.-zaśmiał się ,a jego usta wylądowały w kąciku moich.Ten gest ożywił śpiące od dawna motyle w brzuchu.Uśmiechnęłam się do niego lekko speszona i spuściłam głowę.Staliśmy tak jeszcze chwilę w ciszy oglądając Irlandię z małego punktu widokowego.
-Wracamy?-spytał blondyn
-Yhm..-odpowiedziałam tylko i już miałam się odwrócić ,kiedy ten pacan znowu wziął mnie na ręce  tym razem znosząc aż do drzwi wyjściowych przy których mnie odstawił.
-Dziękuje.-powiedziałam rozesmiana . Niall jako dżentelmen przepuścił mnie ,kłaniając się lekko.Przebyliśmy tą samą drogę i w niecałe 10 minut byliśmy z powrotem przed moim domem ,w którym tak na marginesie już paliło się światło.
-To do zobaczenia jutro.-powiedział całując mnie w policzek i odwracając się na pięcie ruszył. Krzyknęłam ,kiedy był już przy samochodzie.
-Niall. Dziękuje ci za dziś!-w odpowiedzi tylko uśmiechnął się i odjechał.Weszłam do domu cała  w skowronkach.Zdejmowałam właśnie trampki a moim oczom ukazały się kapcie Ridl.Leniwie podniosłam się na wysokość twarzy i uśmiechnęłam się.
-Co taka wesoła?-spytała z uniesionym brwiami.
-Nic.Jak randka?!-przypomniałam sobie
-Dobrze.-powiedziała i poszła do salonu siadając na kanapie.
-Tylko dobrze?!-usiadłam obok niej.
-Ok, niech będzie świetnie.Umówiliśmy się na nastęnę..spotkanie.-powiedziała tylko.
-Ale jesteś rozgadana.-dźgnęłam ją w ramię i wypuściłam głośno powietrze.
-Mam ci opowiadać tak jak w jakimś serialu?! Och tak było cudownie.Jakie on ma piękne oczy! Ochh!-udawała jakąś pustą laskę.
-Przestań.Wiesz ,że nie oto chodzi.-powiedziałam ponuro marszcząc brwi.
-Wiem,dlatego ja nie pytam cię o randkę z Niallem.-stwierdziła
-To nie była randka.Zwykły spacer.- założyłam ręce na piersi ,myśląc o zdarzeniu na balkonie.
-Wiesz.Nie obraź się ,ale Niall wygląda za bardzo..No jest za grzeczny.Każdy ma coś nagrabione.Pamiętasz jak było z Ericem?-spytała mnie delikatnie
-Nie porównuj Nialla do tego idioty!-warknęłam.Ridley niestety zjechała na zły tor.Choć wiem ,że miała tę cholerną rację.Eric.Super koleś,kochany,opiekuńczy..Do czasu.Faktycznie też na początku był taki cudowny.Potem lepiej nie mówić.
-Casydy wiem ,że był bydlakiem ,ale nie wiem jak przeżyję drugi raz twoje załamanie.Jak ty je przeżyjesz.-powiedziała.Tylko w tym temacie Ridley była tak bardzo poważna.
-Nikt nie każe ci się mną przejmować.Dobranoc.-wstałam zła i szybko znalazłam się w łazience.Wzięłam szybki prysznic ,ubrałam pidżamę i przytulona do mojego misia usnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------
Tututu. Rozdział po długim czasie , ale jest. Spina między dziewczynami , ale za to jest scenka na balkonie xD

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 7

Rozdział 7
-Ochh Cass obudziłem cię? Zgłodniałem i..Czemu masz kapeć w dłoni? Zabijasz pająka?-spytał zdziwiony trzymając kabanosa i bułkę.
-Nie. Ja po prostu usłyszałam coś i pomyślałam ,że może to jakiś złodziej.-schowałam twarz we włosy.
-Poszłaś zobaczyć czy to złodziej z kapciem zamiast kija golfowego?-spytał unosząc brwi
-No tak.Nie miałam przy sobie nic innego.-jeszcze bardziej było mi wstyd.Założyłam buta na stopę i stałam tak w moim cudownym ubiorze : krótkich spodenkach i starej wypłowiałej koszulce .Nie mogłam się na niego spojrzeć! Mógłby sobie tego nie życzyć. Jest coś takiego jak osobistość.
- I ty boisz się horrorów? A jeśli chodzi o złodzieja rzuciłabyś się na niego z laczkiem w ręku?-spytał
- Ochh. Adrenalina,kojarzysz?-spytałam patrząc w bok na blat kuchenny.
-Tak kojarzę.Ridley też nie śpi?-zadał kolejne pytanie.Najchętniej wróciłabym teraz do łóżka.
-Śpi.Ok no to dobranoc w takim razie.-odwróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia.
-Czekaj.Jest już 5 20. Chodźmy pobiegać , co ty na to?-spytał podekscytowany
-Umm.. Za godzinę powinnam zacząć się szykować do pracy.-powiedziałam niechętnie
-Zdążymy! Idź się ubrać a ja zostawię Ridley kartkę.Jedynie ,że ona pobiega z nami?-spytał podnosząc wzrok znad kartki.
-Nie.Lepiej jej teraz nie budzić.- wyszłam z kuchni i wypuściłam głęboko powietrze.Szybko ,ale cicho weszłam do sypialni i naciągnęłam szare dresy i czarną bluzę.Niall stał już przed drzwiami w danych mu wczoraj krótkich spodenkach Harrego ,w których swoją drogą miał spać i tym samym podkoszulku ,w którym zobaczyłam go w kuchni.
-Serio?-spytał łapiąc moją bluzę
-Jest zimno.A ty będziesz chory.-wytknęłam mu język i wyszłam uprzednio zakładając moje adidasy.Rozgrzewka faktycznie była rozgrzewająca.Niall na prawdę ma niezłą formę.Czułam się jak w gimnazjum na w-fie z najgorszym trenerem świata!
-Niall zwolnij!-krzyknęłam ,kiedy ten był niezły kawał przede mną.
-No dawaj,dawaj! Podobno jesteś wysportowana!-krzyknął
-Ale jeśli cię złapię to umrzesz w męczarniach!-wrzasnęłam
-Jeśli mnie złapiesz będziesz mogła robić ze mną co chcesz!-odkrzyknął z głupim uśmiechem
-Ok.Biegniemy w stronę parku!-ruszyłam pędem.Wszystkie moje komórki były pochłonięte biegiem.Niall wydawał się być coraz bliżej i bliżej.Aż bum i spadłam na niego śmiejącego się.Sturlaliśmy się z górki ,kiedy w końcu się zatrzymaliśmy leżałam na nim, próbując złapać oddech.
-No zdeterminowana to ty jesteś.-powiedział roześmiany
-Zdeterminowana?!Wygrałam cioto!-wrzasnęłam ,kiedy już odzyskałam zdolność mówienie
-Cioto?! Ja ci dam ciotę!-zaczął mnie gilgotać , mój pisk zwrócił uwagę nie jednego przechodnia.Jakieś babcie zaczęły na nas krzywo patrzeć.Ludzie w naszym wieku pokazywać kciuk do góry.Niektórzy po prostu się śmiali.
-Niall! To ja wygrałam!-próbowałam go zepchnąć ,ale nic z tego.
-Nazwałaś  mnie ciotą. To złamało naszą umowę!-krzyknął śmiejąc się.Bolał mnie już brzuch .
-Przepraszam państwa ,ale to miejsce publiczne.-powiedział jakiś facet ,który nie wiem skąd znalazł się obok nas.
-Tak,tak. Przepraszamy.-Niall uspokoił się i pomógł mi wstać
-To było nienormalne!-powiedziałam kiedy starszy pan odszedł
-Nigdy nie nazywaj mnie ciotą!-zaśmiał się i dał mi kuksańca w nos
-Co to było?-spytałam powtarzają jego ruch
-Podryw na głupka?-spytał uśmiechając się a mi serce stanęło w gardle. Podryw?! Pacnęłam go w ramię rumieniąc się.
-Wracajmy.-powiedziałam patrząc na niebo ,które było już całkowicie jasne.
-Zgoda .-pociągnął mnie za ramię, zmuszając do dalszego biegu.
Dobiegliśmy do domu , kiedy tylko przekroczylismy próg domu naskoczyłam na nas wściekła Ridley
-Gdzie wy do cholery byliście?-spytała
-Biegaliśmy. Niall zostawił ci przecież kartkę.Nie miałaś się czym martwić.-powiedziałam spokojnie
-Mam gdzieś ,że biegaliście! Ciekawi mnie tylko ,gdzie są moje kabanosy?!-wrasnęła tak ,że gdyby ktoś jej nie znał uznałby ,że jest nienormalna.
-Kabanosy? Serio bardziej obchodzą cię jakieś kiełbaski niż ja?-uniosłam brwi lekko zła
-Ochh nie jesteś dzieckiem ,tak? A kabanosy pobiegać nie poszły.Chociaż może właśnie są w brzuchu twojego kochasia.-powiedziała patrząc na Nialla zabójczym wzrokiem.
-To nie jest mój kochaś! A po zatem nie wiedział ,że to są twoje zasrane kabanosy! Odkupię ci te kiełbaski!-zrobiłam się czerwona albo ze wstydu albo ze złości.Pewnie gdybym nie była to ja dopowiedziałabym kilka mniej przyjemnych słów.
- Ja przepraszam.Nie wiedziałem ,że to są twoje kabanosy. -powiedział przerażony blondyn ,który stał obok i się przyglądał.
-Zamknij się!-wrzasnęłyśmy obie na raz.Szybko ocknęłam się z transu ,,wrednej Casydy" i pośpiesznie przeprosiłam.
-I za to cię kocham.-zaśmiała się Ridl i poszła jak mniemam dokończyć śniadanie, bez kabanosów.
- Wow.-tyle powiedział Niall.
-Chodźmy się odświeżyć i coś zjeść , bo nie zdążę do pracy.-powiedziałam poważnie i pobiegłam do sypialni.Szybko wzięłam krótki prysznic ,przebrałam się w leginsy i tunikę,uczesałam moje długie włosy i zbiegłam po schodach do kuchni,gdzie zobaczyłam Nialla ,który właśnie kroił ogórka.
-Co tak długo? Cholera!-wysyczał patrząc na mnie, zrobiłam zdziwioną minę ,ale kiedy zauważyłam krew na nożu, zrobiło mi się słabo.
-O matko! Ty krwawisz!- wrzasnęłam i pędem pobiegłam do łazienki po apteczkę ,nie słuchając jego wołania ,że to tylko małe skaleczenie.Najpierw z obrzydzeniem obmyłam jego palec pytając czy boli.
-Nie Casydy nie boli.-powiedział i chciał mi wyrwać rękę ,ale go przytrzymałam
-Poczekaj nakleję ci plaster, to nie wda się zakażenie.-powiedziałam szukając plastrów
-Zrobię to dla świętego spokoju.
-Gotowe.-powiedziałam ,kiedy na jego palcu był już naklejony słodki plasterek z Kubusia Puchatka.
-Innych nie miałaś?-spytał zażenowany
-Mam jeszcze Spider Mena,Hello Kitty,Barbie i.-przerwał mi
-Ok,ok. Rozumiem.Jest super.-zaśmiał się
-No widzisz i po strachu.-uśmiechnęłam się i sprzątnęłam waciki.Dokończyłam robienie kanapek.Zawołałam do Ridley ,że wychodzę ,nie otrzymałam odpowiedzi.Pewnie znów bazgra w swoim pamiętniku.Chciałam przeczytać ,ale to niegrzeczne.Oczywiście moje prośby do tego abym ja  prowadziła też nie zostały wysłuchane.Jechaliśmy w ciszy, w tłe grała tylko jakaś piosenka.Nawet nie wiem jaka.Rozmyślałam tylko jak mam rozszyfrować słowa Nialla ,,Podryw na głupka" cóż albo był to głupi żart albo.. Nie! To był tylko żart.Pokręciłam głową znowu śmiejąc się z mojego monologu w głowie.Na oknem widziałam przechodniów ,którzy za pewne spieszyli się do pracy.Pamiętam kiedy śpieszyłam się na autobus do liceum, mój wróg numer jeden Barbara zapłaciła kierowcy żeby mnie ominął.Tak Barbara. Wszystko zaczęło się ,kiedy przeprowadziła sie do mojego rodzinnego miasteczka w 1 liceum.Nie widziałam jej chyba rok, pewnie siedzi gdzieś razem z Ericem i znowu znalazła kozła ofiarnego ,którym przez 2 lata byłam ja.Posmutniałam co chyba zauważył Niall.
- Wszystko ok?-spytał marszcząc brwi
-Tak,przypomniałam sobie szkołę.-powiedziałam zwyczajnie
-I taka mina? Ja wspominam ją miło.-zasmiał się i dodał -No może oprócz kilku sytuacji.-powiedział z szelmowskim uśmiechem
-Tak.Byłeś dręczony przez twojego byłego chłopaka i jego prawdopodobnie jeszcze obecną dziewczynę? Przez 2 lata nie miałam życia.Potem jeszcze ,kiedy mieszkałam na jednej dzielnicy nie obyło się bez wyzwisk.-powiedziałam przypominając sobie słowa Erica.Takie same jakie powiedział mi Niall.
- Nie, za to byłem dręczony przez Harrego! Ten chłopak mnie dobijał!-zaśmiał się
-Czemu nie poznałam cię szybciej , jeździłam do ciotki.Znałam Harrego i Lou. Mieszkali obok. Nigdy nie widziałam cię w tamtych rejonach.-stwierdziłam fakty.
-A ty chodziłaś do tych ludzi ,którzy cię dręczyli?-spytał
-Harry nie wygląda na dręczyciela.-zaśmiałam się
-Teraz nie. Zazdrościł mi bo to ja byłem z jedną laską Barbarą.Wszyscy chcieli z nią być,była piękna ,miła.Gdybym teraz ją spotkał - rozmarzył się - Ale niestety była tutaj  do 1 liecum.Teraz podobno jest z jakimś Ericem.- Sparaliżowało mnie doszczętnie.Nie mogłam powiedzieć ani jednego słowa.Przytaknęłam głową i wyszłam z zaparkowanego już na podjeździe auta.Sama otworzyłam sobie drzwi.Denise właśnie zakładała apaszkę a Greg tylko kiwnął mi i wyszedł z domu.
-Theo śpi.-powiedziała tylko i poszła za mężem,w momencie znalazłam się w kuchni ,czytając karteczkę na ,której pisało co powinnam zrobić.Nie patrząc na to ,że Niall był w jednym pomieszczeniu po prostu go ignorowałam.Wiem ,że nic mu nie wyjaśniłam ,ale po prostu nie mogłam.Jak mógł powiedzieć ,że Barbara jest miła?! Może i była ,ale na pewno nie jest.Moja pierwsza miłość zmieniła się przy niej w cholernego damskiego boksera! Wykorzystałam to ,że mały śpi i zrobiłam pranie.Wiedziałam doskonale ,że to nie jest wina Nialla,ale to był gigantyczny szok dla mnie.Ta Barbara zna tego Nialla!? To jakiś chory żart , czy ta kobieta już zawsze będzie w moim życiu?Usiadłam na wannie i odetchnęłam głęboko.Za oknem robiło się coraz cieplej.Słońce budziło naturę to życia.Koniec marca już za rogiem.A ja czuję w sobie zimę.
-Wszystko w porządku?-spytał głos za mną.Był to oczywiście Niall
-Co?-wstałam szybko,przybierając pokerową twarz
- Ignorujesz mnie, jesteś nie obecna..Co znowu zrobiłem źle?-zapytał widocznie przybity
-Nic.To przez wspomnienia.Po prostu zapomnij.-uśmiechnęłam się , o ile to wyglądało jak usmiech
-Na pewno? Możesz mi powiedzieć.-zapewniał ,kładąc rękę na moim ramieniu
-Tak. Mogłabym dziś szybciej jechać do domu? Chce pomóc Ridley.Idzie na randkę z Lou.-powiedziałam szybko
-Ochh nie ma sprawy.O której?-zadał pytanie i jakby smutny przytaknął
- Ok . 15 00?-nie patrzyłam na niego
-Jasne.Popilnuję Theo.-stwierdził i wyszedł z łazienki.Wypuściłam powietrze z płuc i zabrałam się za przygotowanie obiadu dla domowników.
-Casy?!-krzyknął Niall z salonu
-Tak?-zawołałam ciut ciszej
-Myślisz ,że dałabyś się zaprosić..To znaczy czy ja bym mógł cię zaprosić na dzień otwarty w szkole,w której uczę?-spytał a mi szczęka opadła.To nie randka.To tylko dzień otwarty.Dzieci,rodzice i te sprawy.
-Z chęcią.-odpowiedziałam zwyczajnie..
-Super.Przyjadę po ciebie jutro o 14 00. Masz jutro wolne,prawda?-spytał wchodząc do kuchni i dodając jeszcze - Mmm ładnie pachnie.
-Tak jutro jestem wolna.Dzięki, mam nadzieję ,że wam zasmakuje moja zapiekanka.- zrobiłam krzywą minę ,kiedy ukradł mi kawałek pomidora- To było odliczone.-powiedziałam srogo
-Ojej przepraszam.-powiedział i ucałował mnie w policzek.Tak się oczarowałam ,że o mało co , nie zrobiłam tego co Niall rano.
-Idź do Theo.Może się obudził.-powiedziałam zawstydzona
-Ok,ale przyjdź bo smutno tak samemu.-wyszedł z głupkowatym uśmiechem,zaśmiałam się i po 5 minutach już siedziałam obok blondyna , Theo dopiero co się obudził i bawił się w swoim kojcu z zabawkami.
-Muszę przyznać ,że Theo szybko cię polubił.-stwierdził
-Może mam to coś.-powiedziałam z wyższością
-Najwidoczniej bo ja też dość szybko się do ciebie przekonałem.-spojrzał na mnie dziwnie
- Ja też was polubiłam.-odpowiedziałam odważnie aczkolwiek  rumieniec wpełzł na moją twarz.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mi osobiscie się ten rozdział nie podoba :c Za to mam zwiastun! Zrobiony prez Marietkę <3 Kocham Cię :* Link do zwiastunu : https://www.youtube.com/watch?v=eXIsAfwgjVI

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 6


-Znacie się?-spytałam  zdziwiona
-Chodziliśmy razem do podstawówki i gimnazjum.-odpowiedział Niall
-Nigdy bym się nie spodziewał ,że taki zgredek jak ty kiedyś będzie dość wysoki i nawet umięśniony.-skomentował Harry
-To był komplement?-usłyszałam głos Ridl -Nawet ja prawie je lepiej.Cześć jestem Ridley.-podała grzecznie rękę Nallowi.Ten chyba zdziwił się jej mocnym uściskiem.
-Miło mi.-wyszczerzył zęby
-To jak ,chodźmy pogadać! Długo się nie widzieliśmy !-klasnął w ręce Hazz
-Harry mieliśmy wracać.-powiedział srogo Lou.Co mu jest?
-Ochh daj spokój Tommo.-powiedział i pociągnął Nialla do kuchni za nimi poszła Ridl.
-Coś nie tak?-spytałam Lou
-Sam nie wiem.Denerwuje się.Zaprosiłem Ridley na kawę,jesteśmy umówieni na jutro.-powiedział drapiąc się po karku.
-Daj spokój i wyluzuj ,ona nie lubi sztywniaków.-klepnęłam go w ramię i łapiąc go za rękę zaprowadziłam do reszty.Rozmowa nawet się kleiła.Osobiście nie nazwałabym tego rozmową,ponieważ co drugie słowo chłopaków powodowało górę śmiechu.Nawet Ridley śmiała się z żartów lub wspominek Nialla.
-Boli mnie już brzuch-powiedziałam płacząc prawie ze śmiechu
-Więc jednak nie kłamaliśmy-zaśmiał się blondyn.Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco.Opowiedzieliśmy im o sytuacji z panią Horan i o głupiej uwadze Grega.Harry podszedł do mnie i zaczął głaskać po brzuchu i mówić do niego jak do dziecka.
-Harry ty idioto! Ja nie jestem w ciąży!-odepchnęłam go
-Oj no weź taka mała Casydy.Lou jakbyśmy nazwali dzidzię Cass?-spytał roześmiany
-Myśle ,że to będzie dziewczyna i nazwiemy ją Louisa.-rozmarzył się wychylając na krześle
-Ładne imię to Sophie.-stwierdził Niall a Hazz pokiwał głową
-Tak wy sobie wymyślacie imię a nikt z nas nie jest w ciąży.-powiedziała zirytowana Ridl
-Ale to nie zmienia faktu ,że byłoby fajnie.-powiedział Lou patrząc na Ridley
-I tak wiem ,że to Ridley byłaby jego chrzestną.-wytknęłam język chłopakom
-No wiesz! To ja i Lou mieliśmy nimi być!- oburzył się Harry
-Mam jeszcze czas na macierzyństwo.Przestańcie o tym gadać to się zastanowię.-powiedziałam odważnie
-Wohoho Casydy widzę ,że nauczyłaś się bycia srogą od Ridley-zaśmiał się Louis ,ale po chwili przestał kiedy znalazł się na ziemi.Ridl popchnęła go razem z krzesłem.
-Uważaj sobie.-powiedziała groźnie ,ale była uśmiechnięta
-Hej ,a tak w ogóle kiedy ty wracasz do Londynu?-spytał Niall ,który siedział cały czas cicho.
-Ja?-spytała zdziwiona Ridl
-No tak.-usmiechnął się
- Jeszcze nie wiem . Jest środa,więc pewnie w piątek pojadę.-pomyślała chwilę
-Myślałam ,że zostaniesz dłużej.-posmutniałam
-Siedzę u ciebie od niedzieli.Ale masz zapewnione ,że jeszcze tu wrócę.-puściła do mnie oczko
-Super.-powiedział Lou zwracając tym uwagę wszystkich.Poczerwieniał? Louis Tomlinson poczerwieniał?!
-Też się cieszę Lou.-powiedziała równie speszona,nie mogłam się powstrzymać..
-Awwwww.-zakryłam szybko usta dłonią,patrząc przerażona na Nialla ,który siedział przede mną.Ten tylko się uśmiechnął.Wyczułam dużo napięcia między nami wszystkimi.
-Hej chłopaki! Za 5 minut będzie początek meczu!-sytuacje uratował Harry,podziękowałam mu w myślach.
-No właśnie! Chodźmy wszyscy obejrzeć mecz!-krzyknęłam szybko wstając i truchtem pobiegłam do salonu.
-Casydy? Ale przecież ty nie lubisz meczów.-zaśmiał się Louis
-Zmieniłam zdanie.-powiedziałam ciszej.Siedziałam obok Nialla i Louisa.
*
Zauważyłam znudzona ,że ktoś strzelił bramkę ,więc zaczęłam krzyczeć ,,Gool!''
-Casy odbiło ci !? To przeciwna  drużyna!-zaśmiał się Niall. Casy? Nikt tak na mnie nie mówił.Podoba mi się.
-Wiem,to oczywiste ,że chciałam was wszystkich sprawdzić.-powiedziałam jąkając się odrobinę.
-Tak wszyscy wiemy Cass ,że jesteś zwolenniczką meczu.To może od razu obejrzymy horror?-spytała odważnie Ridley
-To mi się nie odmieniło kochana.-odpowiedziałam marszcząc brwi
-Ciszej!-krzyknął Harry zły ,że nasza drużyna przegrywa.
-Nie jesteś u siebie Styles.- powiedziałam kopiąc go lekko w łydkę
-Ychh - wydobyło się z jego ust ,ale nic więcej nie powiedział.Teraz czułam się dobrze.Nie wstydziłam się,nawet Niall wydawał się być jak mój ,,brat". Tak uważałam chłopców za braci.W końcu byłam jedynaczką.Chociaż sama nie wiem czy chciałabym żeby Niall był moim przyjacielem.Nasz początek nie był miły.Teraz w oczach jego matki jesteśmy szczęśliwą parą.I czuję się z tym.. cholera czuję się z tym dobrze. Nie znam go,ale coś mnie do niego ciągnie.Nie chodzi tu o to ,że jest przystojny. A jest ,ale o to ,że nie jest taki typowy.Jest inny.Wyjątkowy można powiedzieć. Harryego i Lou poznałam już dawno,moja niestety już nieżyjąca ciocia mieszkała kiedyś tutaj ,więc przyjerzdżałam do niej. W wieku 8 lat zobaczyłam chłopca w lokach,jako mała dziewczynka zakochałam się w nim.Szmaragdowe oczy, dołeczki,loki.Ideał.Stwierdziłam ,że będzie moim chłopakiem.Tak to było dziecinne ,ale Harry dawał mi lizaki,zrywał kwiatki a raz nawet zrobił mi wianek. Mieszkałam dość daleko,ale byliśmy sobie wierni.Pewnego dnia do Harrego przyjechał kolega,nazywał się Louis , był bardzo zabawny, miał wtedy 10 lat. Oczywiście był bardzo przystojny.Stwierdziliśmy we trójkę, że obydwoje będą moimi chłopakami.Niestety ,kiedy wyjechałam a wróciłam dopiero 3 lata później byłam już mądrzejsza . Jako 11 letnia dziewczyna zaczynałam się już wstydzić. Okazało się ,że Lou mieszka obok domu mojej ciotki.Był starszy ,więc bardziej mi imponował. Jednak niestety miał dziewczynę.Wróciłam z płaczem do domu.Jak mogła się poczuć zdradzona 11 latka? Podpowiem ,że zdrada boli nawet w tak młodym wieku.Przyszedł do mnie Harry.Zerwałam z nim i stwierdziłam ,że już nigdy nie będę mieć chłopaka.W te wakacje mało spotykałam się z Harrym , do Lou w ogóle się nie odzywałam.Wróciłam smutna.Nie chciałam tam wracać.Miałam 16 lat ,kiedy ciotka zaczęła chorować i poprosiła abym przyjechała chociaż  na wakację pomóc jej.Zgodziłam się .Zawsze byłam grzeczną Casydy.Widziałam ,że i Harry i Louis są teraz bardzo przystojni i obaj wolni.Dotrzymywałam obietnicy nie rozmawiałam z nimi. Zmieniło się to kiedy przyszli obaj i przeprosili.Sama nie wiem już za co.Od tej pory przyjaźnimy się. Miałam 20 lat ,kiedy moja ciocia umarła na raka . Chłopcy jako dorośli już mężczyźni odwiedzali mnie w mim rodzinnym domu. Pomieszkiwałam jakiś czas a to u Harego a to u Louisa .Mieszkają teraz w tych samoch domach tyle ,że sami.Nie powiem zdarzało się ,że na imprezie całowaliśmy się ,ale wszyscy wiedzieliśmy ,że jesteśmy przyjaciółmi.Moje wspomnienia o poznaniu chłopców przerwał koniec meczu.
-Już prawie! Cholera już prawie i byłaby zwycięska bramka!-jęknął niezadowolony Harry
-Przynajmniej był remis.-powiedział rozczarowany Niall
-Nie powiem ta gra była niezła.-stwierdził Lou
- Ale czemu nie wygraliśmy?-spytała wkurzona Ridl
-Ochh przestańcie! Chodźmy lepiej spać.-powiedziałam ziewając i rozkładając nogi na kolanach Nialla
-Nie za wygodnie?-spytał rozbawiony
-Jest idealnie.-przymknęłam oczy
-Dobra Lou jedziemy?-spytał Harry
-Jasne.-podniósł się.Wszyscy wstaliśmy odprowadzając chłopców.Louis zakładał właśnie buty,kiedy bez żadnych skrupułów Rildey wypaliła:
-Niezły tyłek.-spojrzałam na nią spiorunowana tak jak i reszta.
-Co?-spytałam
-Mówię ,że Harry ma niezłą pupę!-klepnęła go w tyłek a ten aż podskoczył zdziwiony.
-Eyem dzięki?-podrapał się po karku
-Paa!-krzyknęła i pobiegła do mojej sypialni
-Co to było?-spytał mnie Harry. Muszę ją uratować? Muszę.
-Ostatnio rozmawiałyśmy o twoim tyłku i stwierdziłyśmy ,że jest niezły.-powiedział wzruszając ramionami.
-Ok..-przytulił mnie ,podał rękę Niallowi .Lou zrobił to samo i wyszli.Zakluczyłam drzwi i oparłam się o nie.
-To było..-przerwałam blondynowi
-Tak ,wiem straszne.-uśmiechnęłam się
-Chciałem powiedzieć zabawne ,ale niech ci będzie.-zaśmiał się .Odprowadziłam go do jego tymczasowego pokoju. Pokazałam ,gdzie łazienka.Dałam mu wszystko co byłoby mu potrzebne.Już miałam wychodzić z gościnnego ,kiedy ten się odezwał.
-Casy?-spytał z uśmiechem
-Hmm?-oddałam uśmiech
-Słodkich snów.-powiedział
-Nawzajem .- znowu miałam  wychodzić ,ale ten odchrząknął
-Co?-spytałam rozbawiona tym przekomarzaniem ,rozłożył ręce do uścisku.Podeszłam do niego i wtuliłam delikatnie.
-Teraz będę lepiej spał.-usmiechnął się
-Mogę już iść?-spytałam
-Teraz tak.-puścił mnie.Skierowałam się do mojej sypialni.Zamknęłam za sobą drzwi i westchnęłam.Ridl ,która widocznie była pochłonięta swoim  pamiętnikiem zignorowała mnie .Ubrałam pidżamę i zasnęłam mówiąc jeszcze ciche dobranoc.Nie wiem czy trwało to długo ,ale usłyszałam hałas. Ridley spokojnie leżała chrapiąc cicho.Wstałam i wyszłam cicho  na korytarz.Zdjęłam szybko jeden z moich papci. W kuchni paliło się światło.Złodziej?Może powinnam iść po Nialla? Nie. Dam radę. Na palcach zeszłam ze schodów.Drzwi od kuchni były uchylone ,więc spojrzałam przez dziurę a moją broń podniosłam nad głowę.Lodówka zaskrzypiała a mi ukazała się postać chłopaka w samym podkoszulku i bokserkach.
-Niall?-spytałam wchodząc w głąb pomieszczenia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję nowy ,chociaż chciałam go zawiesić :P Dziękuję Paulince I Mariecie za wsparcie <3 I oczywiscie Alence , która zawsze zostwia kom pod postem :**

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 5

-Jesteśmy!-usłyszałam głos Grega.Mały zaczął się cieszyć ,więc pewnie rozpoznał głos ojca.
-Cześć Casydy.Niall był dziś grzeczny?-spytała Denise ,która weszła do kuchni po swoim mężu
-Niall? Czy ja nie jestem czasem opiekunką Theo?-zaśmiałam się
-Coż ,Theo to bobas.Nie sprawi większych problemów.Gorzej z tym starszym.-zaśmiał się Greg.Niall właśnie wchodził do pomieszczenia.
-Wyjdę na 5 minut do łazienki a ty już mnie obgadujesz? Nie ładnie bracie.-klepnął starszego mocno w plecy.Denise zabrała ode mnie roześmianego Theo ,więc mogłam już się zbierać.
-To jak jedziemy?-zadałam pytanie Niallowi
-Jedziemy?-spytał podejrzliwie Greg
-Tak.Casydy zaprosiła mnie do siebie na spotkanie.Będą jej znajomi.-powiedział
-O no tak znajomi.-puścił do niego oczko.
-Cass daj kluczyki.Odpalę silnik.-dałam mu klucze a sama poszłam do salonu po telefon.Już miałam wychodzić z pokoju ,kiedy usłyszałam.
-O cześć mamo.Co ty tu robisz?-głos Nialla mnie przeraził,niby czym? Tym ,że jestem opiekunką.Jestem obca? A co jeśli zareaguje tak jak Niall? Wycofałam się o dwa kroki.Myślałam nad ucieczką kiedy..
-Och Niall czemu nie mówiłeś ,że masz dziewczynę!?-podeszła do mnie blondynka w podeszłym wieku i uśmiechnęła się do mnie.Zlustrowała mnie wzrokiem.
-No,no śliczna jesteś.-podeszła do mnie i przytuliła-Miło mi cię poznać kochanie.-stałam jak kołek i zdobyłam się tylko na rumieniec i lekki uśmiech.
-Mamo!-jęknął zażenowany Niall.-Zostaw Casydy.
-Casydy? Piękne imię tak jak właścicielka.-spojrzała się srogo na Nialla-A ty młody człowieku, czemu nic mi o niej nie powiedziałeś?-spytała wściekła
-Mamo Cass nie jest..-nie mógł dokończyć
-Nie jest piękna?!-wkurzyła się jeszcze bardziej
-Jest! To znaczy..Tak mamo Casydy jest piękna.-zrezygnował z bronienia się
-Więc w czym problem?-spytała ciągnąc mnie do przodu w stronę swojego syna
-W niczym.-powiedział
-Masz szczęście ,że sama na to wpadłam.-rzuciła i popchnęła mnie jeszcze bliżej Nialla
-Uważaj moja mama lubi mieć dużo zdjęć z życia mojego i Grega.-szepnął mi na ucho i przyciągnął łapiąc w tali.Chciałam coś powiedzieć i wyrwać mu się ,ale mnie wyprzedził.-Przepraszam,ona taka jest.Po prostu udawajmy,ok?-znów szept,kiwnęłam głową na znak ,że się zgadzam .W końcu, miałam wyjście?
-Uśmiech!-powiedziała słodko patrząc na nas przez aparat.-Pięknie!Na prawdę do siebie pasujecie!-skomentowała.
-Oczywiście ,że tak mamo.Pozwolisz? Bo akurat tak się składa ,że jedziemy do Casydy i.-znowu mu przerwała
-Nie ma mowy kochanie.Zjemy dziś razem kolację.Chcę poznać kolejną synową!-uradowana pobiegła krzycząc ,,Gdzie jest mój mały wnuczuś?!" Spojrzałam przerażona na Nialla ,który wręcz przepraszał mnie wzrokiem.Pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju.Byłam tu kiedy dawał mi koszulkę.
-Tak strasznie mi głupio.Moja matka tak szybko nie odpuści.-zaczął ,ale mu przerwałam
-Jest urocza.Po prostu się pomyliła.-powiedziałam
-Może i jest,ale złamię jej serce ,kiedy powiem ,że to pomyłka i ją oszukaliśmy.-stwierdził
-Och..Mogę udawać twoją dziewczynę.Jakiś czas.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Obiecuję ,że to nie potrwa długo.Ta przeklęta kolacja.-powiedział zły i podszedł wyciągając do mnie rękę.
-Mogę?-spytał łapiąc mnie za dłoń.Moja w porównaniu do niego wyglądała jakbym była dzieckiem.
-Yhm.-tyle dałam radę powiedzieć.Dużo jak na mnie.
-Niall?-spytała zdziwiona Denise ,która właśnie przygotowywała kurczaka.
-Nic nie mów.Mama.-powiedział tylko.Denise zaczęła chichotać.
-Greg pewnie się domyślił. Idźcie ,wszyscy są w salonie.-wskazała na drzwi
-Może ja pomogę?-spytałam błagalnie
-Nie.Uwierz mi lepiej idź i zrób dobre wrażenie.-zaśmiała się
-Ołł.-wyjąkałam ze strachu
-Nie martw się .Na głupie pytania będę odpowiadał ja,ok?-spytał ściskając bardziej moją rękę.Kiwnęłam głową i ruszyliśmy wolno do pokoju.Czekał na nas błysk flesza.
-Cudnie.Takie z zaskoczenia.Greg,popatrz tylko to spojrzenie twojego brata na Casydy.Jak ja i wasz ojciec za dawnych czasów.-rozmarzyła się,Greg o mało co nie rozpadł się ze śmiechu.Razem z Niallem usiedliśmy już przy nakrytym stole.Pani Horan usiadła na przeciwko nas uśmiechając się.Przerażało mnie to ,że miała na stole położony aparat.
-Więc od kiedy się spotykacie?-spytała , Niall trącił mnie lekko nogą , dając do zrozumienia ,że ja mam odpowiedzieć.
-Eyem.Poznaliśmy się przez wspólnego znajomego. Jakoś tak wyszło ,kilka razy się spotkaliśmy i.. jesteśmy razem oficjalnie od miesiąca.-wyparowałam
-Dlatego jesteś taka spięta.Kochanie mój syn jest na prawdę dobry.Nie masz się czego obawiać.Nigdy nawet nie wyzwał jakiejś dziewczyny,prawda?-spojrzała na Nialla.Ten jakby zbladł.
-Wiem proszę pani.Jest bardzo opiekuńczy.-powiedziałam nerwowo przypominając sobie jego słowa..
-Jaka tam pani! Mów mi mamo! Albo po prostu Maura.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się najmocniej jak w danej chwili potrafiłam
*
Po zjedzeniu pysznej kolacji,pani Horan bawiła się z Theo i była pochłonięta rozmową z Denise ,więc ja i Niall pod pretekstem tego ,że boli mnie brzuch wyszliśmy.Nie obyło się oczywiście od głupiego pytania ,które padło z ust Grega a mianowicie czy jestem w ciąży! W tamtym momenice nie widziałam w nim szefa tylko najgorszego wroga.Gdyby nie mój wstyd za pewne powiedziałabym mu kilka słów.Niall odpalił silnik w moim BMW ,więc stopniowo robiło się ciepło.Cuż w marcu jak w garncu jak  mówi przysłowie. Szyby były zaparowane więc jak zawsze kiedy siedzę na miejscu pasażera zaczęłam rysować i pisać swoje imię.Przykuło to uwagę mojego towarzysza ,który był cały czas cicho i wpatrywał się w GPS ,który mu ustawiłam.
-Co ty tam bazgrasz?-spytał patrząc na drogę
-Niestworzone wzory.-powiedziałam roześmiana
-Coś cię bawi?-spytał podejrzliwie
-Nie.No może to jak my się z tego wykaraskamy?-zauważając jego pytający wzrok dodałam- No to z twoją mamą.Ona kazała mówić mi do niej mamo.-jęknęłam niezadowolona
-Więc nie martwisz się o to ,że udajemy parę tylko o to ,że masz mówić mojej mamie mamo?-zapytał roześmiany
-Ochh..-odwróciłam głowę tak żeby nie widział mojego różu na policzkach
-Zauważyłem ,że często się czerwienisz.To bardzo ładna cecha.Nie musisz jej ukrywać.-czułam ,że teraz można porównywać mnie nawet do pomidora.
-Nie odpowiedziałeś mi.-zmieniłam temat
-Cóż nie pomyślałem jeszcze o tym.Na razie myśle jak w ogóle wrócę do domu ,skoro jedziemy twoim autem.-zaśmiał się
-Możesz przenocować u mnie.Mam wolny pokój.-znowu się zaczerwieniłam
-Chyba nie mam wyboru.Jedynie ,że ukradnę ci samochód lub pojadę autobusem.-odpowiedział
-Przecież od przystanku do domu Grega są chyba ze 3 kilometry.Nie będziesz się błąkał po nocach!-powiedziałam uniesionym głosem
-Na prawdę nadajesz się na nianię.Może zostaniesz moją nianią?-spytał rozbawiony
-Bardzo śmieszne.Widzisz ten mały czerwony domek? Tam podjedź.-pośmiesznie wskazałam ręką otwartą bramę.Samochód chłopców jeszcze stał,pewnie na mnie czekali.
-Mieszkasz z kimś?-spytał ,kiedy wysiadaliśmy
-Nie, po prostu moi przyjaciele często tu pomieszkują  a teraz akurat jeszcze jest u mnie przyajciółka z Londynu.-odpowiedziałam otwierając drzwi
-Masz tylu gości a ja ci się tu jeszcze narzucam-powiedział zażenowany
-Mówiłam ci już ,że to nie prawda.Sama cię zaprosiłam.-odpowiedziałam
-Hej Casydy i ?-przywitał mnie Lou i spojrzał dziwnie na Nialla
-Niall.To jest Niall. Louis to Niall.Poznajcie się.-podali sobie ręke.
-Siema-powiedział twardo Lou,jakby nie patrzeć zachowywał się teraz jak srogi ojciec ,albo po prostu Harry mu wszystko wygadał.O wilku mowa.Lokers pojawił się w drzwiach.
-Niall?-zrobił zdziwioną minę
-Harry?-spytał blondyn powoli się uśmiechając
-Kto by pomyślał! Trochę lat minęło.-zaśmiał się Styles i przywitał się z moim nowym znajomym.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest to prawdopodobnie ostatni opublikowany rozdział. Zawieszam bloga. nikt tego nie czyta a ja nie  nie jestem w stanie bez internetu dodawać nowych rozdziałów. Jest mi przykro, komu by nie było? Trudno się mówi. :)