wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 4

-Jak było?-spytała pomagając mi z płaszczem
-Świetnie.-odpowiedziałam odwracając się do niej przodem.
-Wiesz ta koszulka faktycznie jest lepsza.Ale ty i ,,I love food"?Chyba nie twój rozmiar
-Ochh to nie jest moja koszulka.Należy do Nialla,zapomniałam mu ją oddać!-popatrzyłam na moją przyjaciółkę
-Niall? Czy to nie ten dupek? Nie widziałam ,że lubisz męskie bluzki.-zaśmiała się
-To nie tak,po prostu Theo mnie osikał i Niall oddał mi swoją koszulkę.-powiedziałam poważnie
-Tsaa..Nie no ok.Dziecko cię osikało ktoś kogo nie lubisz daje ci ciuchy.Gdybym cię nie znała uznałabym cię za wariatkę.-szturchnęła mnie
-I wice wersa.- uznałam
-Zrobiłam zakupy.I Louis dzwonił.Będą za godzinę.-spojrzała na zegar
-Skąd masz numer Lou?-spytałam podejrzliwie
-Emm..Wzięłam go wczoraj.Tak na wszelki wypadek.-powiedziała
-Ok.-podniosłam ręce w obronnym geście.
-Sugerujesz coś?-spytała
-Nie. Nic nie sugeruje.Nie śmiałabym.Choć po tym ,że właśnie TY pomalowałaś paznokcie! Coś się musiało stać.-dałam nacisk na słowo ,,ty''.
-To jest czarny lakier, ok?! Nudziło mi się i pomalowałam ,co w tym takiego dziwnego?-spytała zła
-Nic.Idę zadzwonić do Nialla
-Masz jego numer?!-podskoczyła
-Co w tym dziwnego?Ty masz numer Lou ,ja mogę mieć Nialla.A co z biednym Harrym?! Muszę go pocieszyć!-zaśmiałam się i poszłam do swojej sypialni.Trochę prywatności nie zaszkodzi.
Rozmowa telefoniczna:
-Hallo?-usłyszałam jego głos
-Hej Niall tu Casydy .Mam na sobie twoją koszulkę.Pomyślałam  ,że może miałbyś ochotę przyjechać do mnie? To znaczy eyye będą moi znajomi.Takie spotkanie towarzyskie.Oddałabym ci ją-jąkałam się
-Na pewno byłoby miło.Nie obraź się ,ale nie mogę przyjechać.-powiedział
-Ochh ,nie ma sprawy.To ja ją wypiorę i oddam ci przy następnej okazji.-próbowałam wyrzucić z mojego głosu rozczarowanie
-Świetnie.Żałuje ,że nie mogę przyjechać.Mam nadzieję ,że kiedyś będzie kolejna okazja.-zasmiał się
-Och nie ma takiej potrzeby.Chciałam ci tylko oddać tę bluzkę.To na razie.-powiedziałam oschle
-Do jutra.-rozłączyłam się.
Zablokowałam telefon i szybko zdjęłam ubranie należące do Nialla, naciągnęłam moją granatową bokserkę .Usłyszałam dzwonek ,więc zbiegłam na dół.W drzwiach stali chłopcy.
-Co się z wami stało? Dzwonicie?-spytałam nie dowierzając
-No widzisz.Ja chciałem wejść ,ale Lou się uparł na dzwonek.-zaśmiał się pan w loczkach i klepnął Louisa w ramię.Rozebrali się z kurtek i butów.W salonie czekała z uśmiechem moja kochana przyjaciółka.Przywitała się z chłopakami i usiedliśmy.
-Jak było dziś w pracy?-spytał mnie Harry,który siedział przy mnie.Spojrzałam na Ridl i Lou zawzięcie prowadzili konwersację.Dźgnęłam Hazze w udo.Uśmiechnął się,puścił mi oczko i wstał a ja za nim.
-My idziemy do pokoju Cass.Chce mi pokazać swój..Remix kołysanek?-powiedział sam siebie pytając,ja tylko zrobiłam minę typu ,,Gorszej wymówki nie miałeś?!" Oboje pokiwali głowami,więc ich zostawiliśmy.
-Denerwują mnie.-zaczął Harry siadając na łóżku
-Daj spokój.Są sobą zauroczeni.-rozmarzyłam się
-Czemu my nie mamy takiego szczęścia?-spytał smutno
-Bo czekamy aż nadejdzie to coś.-uznałam
-To coś?-spytał
-No wiesz.Tylko on się liczy.Kiedy napisze sms?Czy on mnie olewa?Co ja ubiorę? Słodkie słówka.Rumieńce.-nadal się rozmarzałam
-Brzmi..Okropnie.-zaśmiał się
-Tak.My mamy to coś jeszcze głęboko schowane.Jedynie ,że ja zostanę zakonnicą a ty księdzem i będziemy mieli romans?-spytałam unosząc brwi
-Ciekawy pomysł.Ale ja nie mógłbym żyć w celibacie.Mam zamiar mieć dzieci i żonę.-powiedział poważnie
-Idziesz aż tak daleko w przyszłość?-spytałam zdziwiona
-Casydy ja mam 24 lata.Czas najwyższy o tym myśleć.-zaśmiał się
-Ja się czuję nadal młodo.-uznałam
-Nie powiedziałaś mi jak było w pracy.-zmienił temat.Opowiedziałam mu wszystko o Theo,Denise,Gregu, no i o Niallu..
-Dupek z tego Nialla.-skomentował Styles
-Nie.To znaczy był nim , potem było super.A potem mnie spławił.-powiedziałam mętlikiem
-Czyli jest pół dupkiem.-stwierdził rozbawiony
-Tak.Można tak powiedzieć.-zaśmiałam się
-Chcesz piwo?-spytał podnosząc się
-Niskoprocentowe proszę.-uśmiechnęłam się
-Do usług madame.-wyszedł z pokoju,wykorzystałam to i ukryłam koszulkę blondyna,Loczek mógłby sobie coś pomyśleć.Usłyszałam go ,kiedy mnie wołał.
-Co?!-wrzasnęłam uchylając drzwi
-Chodź tu!-zawołał
-Pytałam co?-podeszłam do niego
-Gdzie masz piwo?-spytał
-Jak to gdzie?W lodówce,a jeśli nie to zapas alkoholi jest w barku tępaku! Tyle razu z niego korzystałeś!-zamilkłam ,kiedy otworzyłam szafkę.Zamiast zobaczyć pełne butelki zauważyłam tylko pustkę
-Cass..Na prawdę myślałaś ,że ja i Lou mieliśmy kaca po jednym winie?-spytał ostrożnie Harry
-Cholera! Nie pomyślałam!-klepnęłam się w głowę.-Ale to nie zmienia faktu ,że wyszysciliscie mi barek!-wrzasnęłam trzaskając drzwiczkami.
-Nie denerwuj się.Świętowaliśmy twoje zatrudnienie,i jakoś tak wyszło.-powiedział tuląc mnie
-Nie podlizuj się.I tak jestem zła!Idę ubrać kurtkę.A ty pakuj ten twój tyłek do samochodu i jedziemy do sklepu!-wbiegłam do sypialni i szybko założyłam na siebie płaszczyk i czapkę ,którą kiedyś kupił mi Louis.Krzyknęłam do Ridley i Louisa ,że wychodzimy i słysząc tylko ,,ok" wyszłam z domu.Harry już odpalał silnik.
**
-Jesteśmy!-otworzyłam drzwi i przywitałam się z ciszą?
- Gdzie oni są?-spytał Hazz ,który stawiał właśnie na komodzie zakupy.
-Skąd mam wiedzieć geniuszu?-spytałam nadal będąc na niego zła
-Mam nadzieje ,że nie w twojej sypialni.-zakpił
-Nie żartuj sobie tak. Oboje wiemy ,że ani Lou ,ani Ridl tacy nie są.Oby.-zdjęłam buty i podreptałam do pustego salonu.
-Nie chcę cię rozczarować ,ale w kuchni ich nie ma.Pójdę zobaczyć sypialnię.-powiedział i poszedł z głupim uśmiechem schodami na górę.Postanowiłam sprawdzić łazienkę.Otworzyłam delikatnie drzwi i nagle życie przebiegło mi przed oczami,gdy ta dwójka oszołomów wyskoczyła zza ściany.Zaczęłam niepochamowanie krzyczeć i bić Louisa.Przestałam kiedy ten skulił się i zaczął syczeć.Spojrzałam na całą czerwoną od śmiechu Ridl a potem na zwijającego się z bólu Lou.Zdenerwowali mnie.Sięgnęłam za przyjaciółkę i odkręciłam prysznic.Woda zaczęła tryskać tak ,że biedna Ridley była cała mokra.Odsunęłam się z chytrym uśmiechem , słuchając przekleństw obojga.Harry krzyknął moje imię i słyszałam tylko jak zbiega po schodach.Stanął obok mnie jak wryty i zaczął się śmiać razem ze mną.Ridl zakręciła kurek i pomogła wstać mokremu i obolałemu Louisowi.
-Czy cię konkretnie porąbało?!-wrzasnął na mnie
-Mogłeś mnie nie straszyć.-uznałam odwracając się.Przybiłam piątkę z Harrym i poszliśmy do kuchni. Ridley i Louis nie odzywali się do nas.Było to zabawnie.Wypiliśmy po  jednym piwie i jakoś zachciało nam się spać.
Obudziłam się w wyśmienitym humorze.Musiałam nastawić budzik na wcześniejszą godzinę, ponieważ muszę się jeszcze wykąpać.Spałam sama.Ridley była w pokoju gościnnym a chłopcy za pewne są w salonie.Szybko poszłam do łazienki,wzięłam moje małe radyjko do kąpieli i weszłam do wanny pełnej wody.
*
Uczesana i ubrana w spodnie z wysokim stanem i pomarańczową bluzkę wyszłam z toalety.Na łóżku leżała Ridley.Nie byłoby w tym nic dziwnego ,ale właśnie ONA pościeliłam mi łóżko!
-Dzięki.-powiedziałam szukając telefonu
-Nie ma za co.-uśmiechnęła się-Fajne spodnie?-spytała unosząc brwi
-To miał być komplement?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Powiedzmy.-uznała i usiadła
-A już myślałam ,że Louis cię odmienił po jednym nieudanym spotkaniu.-zaśmiałam się patrząc na wyświetlacz telefonu
-Przestań!-rzuciła we mnie poduszką.
-Ktoś tu jest nerwowy!?-uciekłam przed następnym pociskiem
-Nic nie ma między nami! On mnie tylko zaprosił na kawę.-schowała głowę w ręce czerwieniąc się
-O mój aaaa!-podskoczyłam i zaczęłam ją tulić.
-To tylko kawa.-odepchnęła mnie
-Tylko kawa?! Kurde, koleś .Przystojny koleś zaprasza cię na kawę,w dodatku jest to przyjaciel twojej przyjaciółki,jest zabawny,kochany..A ty marudzisz!-wstałam i tupnęłam nogą.
-Nie marudzę.Po prostu nie chce zapeszyć ,jasne?-spytała
-Ok,ok. Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze!-jeszcze raz ją przytuliłam i pobiegłam zjeść jakiś jogurt.Siedziałam w kuchni ,kiedy weszli zaspani Lou i Harry
-Nie kupuj jej kwiatów,nigdy.-klepnęłam szatyna w ramię,ucałowałam Lokersa i wyszłam z domu.
*
Wyszłam z BMW i od razu żrzciło mi się w oczy puste miejsce parkingowe,gdzie zazwyczaj stał już samochód Horanów.Zdziwiona podeszłam do drzwi i zapukałam.Otworzył mi Niall
-O hej Cass.Wejdź.-zaprosił mnie do środka i dopiero kiedy stałam na przeciwko niego zauważyłam ,że nie ma koszulki.
-Ojej-tylko tyle no i mój rumieniec wystarczył żeby on zaczął się śmiać
-Przepraszam,już idę po koszulkę.- i zniknął za rogiem.Zdjęłam buty i kurtkę i nadal nie ruszyłam się z miejsca.
-Casydy ,idziesz?-zawołał prawdopodobnie z salonu
-A tak,już idę.-poszłam w jego stronę , dzięki bogu był już kompletnie ubrany a na swoich kolanach miał Theo.Uśmiechnęłam się od razu zabrałam go Niallowi
-Ejj!-udawał wkurzonego ,kiedy Theo był już u mnie -Myślę ,że czułby się bardziej komfortowo gdyby siedział na moich kolanach.W końcu jaki facet siedziałby na kolanach u dziewczyny?-zapytał
-Nie jeden.A który chciałby siedzieć u innego faceta?-zrobiłam niewinną minę
-To jeszcze dziecko.Moje kolana są na pewno wygodniejsze od twoich.Ja mam większe i silniejsze.-pochwalił się
-Ja bym nie chciała siedzieć na kamieniu.A po zatem ,jestem nieźle wysportowana.-skomentowałam
-Chłopców trzeba od najmłodszych lat uczyć ,że nie zawsze będzie wygodnie,żeby potem nie był jakimś hetero wyglądającym jak ciota.-zabrał mi malca
-Masz ciekawy pogląd na przyszłe życie Theo.Denise i Greg już pojechali?-spytałam
-Tak.Uznali ,że jeśli jestem ja możesz przyjechać normalnie.Tak to pewnie by po ciebie dzwonili.-uznał patrząc na bratańca
-Mhm.O kurczę! Zapomniałam twojej bluzki!-przypomniało mi się
-Nie ma sprawy.Możesz ją zatrzymać.Na pamiątkę.-uśmiechnął się
-Mam słabość do męskich koszulek ,więc zgodzę się.-zaśmiałam się
-Przepraszam ,że wczoraj nie przyjechałem.Musiałem załatwić sprawy związane z moim mieszkaniem w mieście.Rozumiesz?-zapytał
-Pewnie.A ja przepraszam za to ,że powiedziałam ,że nie ma potrzeby na kolejny raz.Chętnie cię zaproszę.-Theo wyciągnął do mnie rączki ,więc jego wujek był zmuszony mi go oddać.
-Masz dziś czas?-spojrzał na mnie.Ale on ma błękitne oczy..
-Tak.-powiedziałam potrząsając głową
-Więc może dziś wpadnę?Nie chce się narzucać ,po prostu..-przerwałam mu
-Nie narzucasz! Wpadaj. Może pojedziesz ze mną po pracy?-spytałam
-Będzie mi na pewno miło.-uznał
-Świetnie.-odpowiedziałam klaszcząc w dłonie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem czemu wstawiam skoro mam tylko 3 obserwatorów w czym 3 jest moimi przyjaciółkami\koleżankami. Trudno się mówi. Mam nadzieję ,że będzie chociaż 1 komentarz więcej niż poprzednio. :)

2 komentarze:

  1. No i w końcu kolejny rozdział ! Juuupi !!! <3 Kocham to opowiadanie, chociaż dopiero początek. A ten Louis i Ridl. hahha :D Zastanawia mnie Harry. Czy on się przypadkiem nie kocha w Cass ? Ale co z Niall'em ? Czekam na nexta :D / Alenka- koleżanka od http://amirroroflife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde *.*. Niall taki Niall<3 Hahaha. Oni są atcy słodcy jak małe dzieci:D

    OdpowiedzUsuń