wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 3

Wjechałam na moją małą posesję,wyszłam z samochodu o mało co nie przewróciłam się o własną nogę.Pośpiesznie otworzyłam drzwi wołając wesoło.
-Jestem!-zza rogu wychyliła się ciemna głowa Ridl.
-Gdzie oni są?-spytała szeptem , na co ja podbiegłam do niej tuląc mocno.
-Nie wiesz jak za tobą tęskniłam!-zapiszczałam radośnie
-Yyy ja też no ten tęskniłam.-zaśmiała się odrywając ode mnie, spojrzała najpierw na moją twarz a potem na nogi zasłaniając usta dłonią
-Co , coś się stało?-spytałam zdezorientowana.
-Tak! Boże! Ty masz spodnie i w dodatku nie są różowe!- wrzasnęła.
-Ha ha ha , serio?-spytałam zirytowana
-Och jesteś taka aww ,kiedy się irytujesz.Jesteś jedyną z mojego towarzystwa ,która nosi sukienki,poczój się.-uśmiechnęła się
-Tak, bardzo się cieszę,wuhuhu.-powiedziałam szorstko
-A gdzie słodki uśmiech?-złapała mnie za policzki i wytargała je.
-Casydy?-zawołał Harry z góry
-Ćśś.-uciszyła mnie Ridl
-Tu jestem! W korytarzu!-wrzasnęłam
-A niech cię życie zasłodzi!-powiedziała Ridley
-Ups..-zrobiłam niewinną minkę.
-To.-wskazała na moje usta.-Na mnie nie działa.-za nią ukazały mi się postacie chłopaków już ubranych? Wohoh święto.Zawsze ,kiedy tylko była taka okazja zostawali u mnie jak najdłużej.
-Ubrani?-spytałam zdziwiona
-Taa.Stwierdziliśmy ,że twoja koleżanka chce spędzić z tobą trochę czasu,przyjedziemy jutro , jak wrócisz z pracy.-ucałował mnie w polik i wyszedł.
-Louis?-spytałam ,kiedy ten stał za Ridley uśmiechając się do jej pleców,albo tyłka?!Boże!
-Eyem taa,tak ,wrócimy jutro! Do zobaczenia,pa Ridl!-szedł jakby był pijany.Och Ridley zawirowała mu w głowie! Wiedziałam.Kiedy tylko Louis zniknął za drzwiami, uśmiechnęłam się znacząco podnosząc brwi.
-Co?-spytała Ridley skołowana,czy ona się rumieni?! :O
-Aww..-zdołałam wydusić ,kiedy ta z furia połączoną z rozbawieniem żuciła mnie na dywan i zaczęła się walka.Śmiałam się w niebo głosy ,kiedy ta atakowała moje strefy  śmiechu, ona jako nieliczna wiedziała gdzie mam łaskotki.Nagle do domu wrócił Lou ,kiedy nas zobaczył zrobił wielkie oczy i powiedział
-Co wy..? Ja tylko ee..Na razie!-i rzucił się biegiem,spojrzałam na moją przyjaciółkę i od razu wybuchłyśmy donośnym śmiechem.
-To było boskie!-powiedziała wstając ze mnie
-Och , to ty jeszcze nie widziałaś lepszych momentów z chłopakami! Oni są na prawdę śmieszni! Choć często mnie upijają.-powiedziałam marszcząc brwi.
-Wow! Upijają ,ostatni raz kiedy widziałam cię pijaną to jeszcze w liceum! Założyłaś się wtedy z Barbarą !-zrobiła wielkie oczy
-Liceum to nie  był mój dobry czas!-chciałam mówić dalej ,ale dzwonek do drzwi mi w tym przeszkodzi,
-Spodziewałaś się kogoś?-spytała
-Nie.Nie znam tu wielu ludzi.Może to sąsiedzi.-odpowiedziałam zbierając się do drzwi
-A może to znowu ten cały Louis lub Harry?-podniosła brwi w rozbawieniu.
-Oni rzadko dzwonią.-pociągnęłam za klamkę,spodziewałam się każdego ,ale nigdy nie Nialla Horana ! Co on tu do cholery robi?!
-Co ty tu robisz?-spytałam szeptem ,w końcu nie chciałam zrobić szopki przed Ridley.
-Mam cię przeprosić.-przewrócił oczami
-Masz mnie przeprosić?-nie dowierzałam.
-Yeep.Greg mi kazał.-powiedział obojętnie.
-Możesz mieć to z głowy.-powiedziałam szorstko.Tak mają wyglądać przeprosiny?Nie sądzę.
-Ok.-wycofał się i pobiegł truchtem do auta.Ze złością wymalowaną na twarzy trzasnęłam drzwiami.Już myślałam ,że o nim zapomnę i spędzę ten wieczór w miłej babskiej atmosferze.Tak faceci zawsze mają wyczucie czasu.
-Kto to był?-spytała ciekawska Ridley ,która właśnie zajęta była konsumowaniem jabłka.
-Nikt.-odpowiedziałam starając się ukryć niechęć
-Nawet przystojny ten nikt.-skomentowała, a ja właśnie zachłystnęłam się powietrzem
-Co??-spojrzałam na nią
-No ten blondynek,niezła sztuka.Co chciał?-była rozbawiona
-Przeprosić mnie.A raczej ktoś mu kazał mnie przeprosić.-odpowiedziałam siadając obok niej
-Achh czyli dupek.-sprostowała
-Nawet nie wiesz jaki!-złapałam się za głowę
-Dlatego ja nie mam faceta, bo są dupkami.-rzuciła resztkę jabłka   do śmietnika
-Myślałam ,że dlatego bo są darmozjadami .-zaśmiałam się
-Tak ,to też. Mam różne wersje, każda jest negatywna.To jak co robimy?-spytała
-Kąpiel,chipsy,piwo,film,ploty?-spytałam
-Czytasz mi w myślach! Ale film pod warunkiem ,że będzie to horror!-wyszła z kuchni, podążając za mną do łazienki
-Nie ma mowy! Komedia lub coś romantycznego.-powiedziałam z tęsknotą
-Nie no błagam cię!-krzyknęłam marudnie
-Ridley! Dobrze wiesz jak reaguje na takie filmy! Chcesz powtórkę?!-spytałam
-Och to było jeszcze w gimnazjum! Rozumiem ,że jesteś słodka,mała,urocza i różne bzdety,ale mogłabyś być kobietą a nie!-zdjęła swoje buty.
-Faceci są od strachu i męstwa! Ty mogłabyś być bardziej kobieca i zacząć nosić sukienki,wyglądałabyś cudownie!-podałam  jej ręcznik
-To już wole romansidła! Lepsza komedia będzie jak zaczniesz jak zwykle płakać i pytać,,Dlaczego to zrobiłeś?!"- udawała załamaną
-Ygh,uspokój się! Przygotuję przekąski a ty się umyj!-wyszłam z toalet
**
-I ja się na to zgodziłam?-spytała znudzona ,kiedy ja próbowałam nie płakać
-Przestań ,był piękny!-rzuciłam w nią poduszką
-Żenada!-skierowałyśmy się do mojej sypialni.
-Ja spię od brzegu!-wskoczyłam do łóżka.
-Ja tu nie zasnę! Za dużo misi!-zaśmiała się układając obok mnie.
-Nie wybrzydzaj! Dobranoc!-powiedziałam ziewając.Zasnęłam co prawda dopiero po godzinnej męce i słuchaniu o tym jak to Ridley złamała paznokieć jakiejś blond lasce i zaczęły się bić,fascynujące.
Ziewnęłam i wyłączyłam pośpiesznie alarm ,aby nie obudzić przyjaciółki.Wymknęłam się z pokoju,zrobiłam poranną toaletę i ubrałam dżinsy rurki a do tego różowy top z wycięciem,zwyczajna czarna rozpinana bluza z moimi inicjałami i jest dobrze,włosy kaskadami opadały na moje ramiona,więc tylko je rozczesałam.Uśmiechnęłam się kiedy psikałam się moimi ulubionymi perfumami.Założyłam tradycyjne czarne tramki i wyszłam z łazienki.Po cichu zaczęłam szykować śniadanie,odkładałam tosty na talerze ,kiedy zauważyłam zaspaną Ridl siedzącą przy kuchennym stole.Podałam jej herbatę .
-Jak się spało?-zagadnęłam kładąc przed nią tosty.
-Bywało lepiej.Mogłaś mnie uprzedzić ,że kopiesz,rzucasz się ,zabierasz kołdrę,mówisz,a co najgorsze lunatykujesz! Mówiłaś ,że robisz to tylko kiedy oglądasz horrory!-zaśmiała się
-No umm ja tak myślałam.-speszyłam się
-Och ,ten jeden raz ci wybaczę! Ale karygodne jest to ,że masz różową bluzkę! Serio nie miałaś lepszej?-spytała gryząc jedzenie
-Lubię ją.-odparłam
-Albo lubisz chwalić się biustem.-dogryzła mi
-To nie prawda!-zaczerwieniłam się
-Tak,tak ok.-uniosła ręce w obronnym geście.Reszta posiłku przebiegła bez żadnych zbędnych uwag.
*
-Na pewno dasz sobie radę?Nie chcę cię zostawiać ,ale to dopiero drugi dzień i.-przerwała mi
-Casydy spokojnie.Poradzę sobie.Jestem dużą dziewczynką!-zaśmiała się
-No to do 17!Pa!-rzuciłam wychodząc.Wsiadłam do BMV i modliłam się tylko w duchu aby tego całego Nialla tam nie było.
Wychodząc z samochodu zauważyłam to samo auto,którym wczoraj Niall odjechał.Świetnie!Czyli będę musiała  jakoś to przeboleć,mam tylko nadzieję ,że nie zagości tu długo.Drzwi otworzyłam mi radosna Denise.
-Świetnie ,że jesteś! Akurat chcieliśmy wyjechać szybciej.Wszystko pisze na lodówce jak zwykle,Niall śpi ,więc myślę ,że nie będzie kłopotów,Theo jadł przed chwilą.To do zobaczenia!-wybiegła z domu ,widocznie Greg był już w garażu bo pomachał mi jeszcze na powitanie z samochodu.Gdyby ktoś miał mi powiedzieć ,że Greg i Niall mają wspólnych rodziców.Po prostu bym go wyśmiała.Poszłam po Theo,mały był dziś bardzo wesoły.Uznałam ,że jest wystarczająco ciepło aby wyjść z nim na mały spacer.Ubrałam go na dwór i usadowiłam w jego wózeczku.Dom znajdował się na kompletnym odludzi,gdzie były tylko polne drogi,więc poszliśmy w przeciwną stronę od ulicy.Theo był wniebowzięty,cały czas gaworzył i uśmiechał się.Kierowaliśmy się właśnie z powrotem,kiedy na horyzoncie zauważyłam jakąś sylwetkę,męską sylwetkę.Niall Horan.Zaczął truchtem biec w naszą stronę.Starałam się na niego nie zwracać uwagi,kiedy biegł tempem ,w którym ja prowadziłam wózek.
-Nie masz niczego innego do roboty?-spytałam na odczepne
-Dbam o formę.-odpowiedział upijając łyk wody z butelki ,którą trzymał.
-To idź dbać o nią ,gdzieś indziej.-powiedziałam
-Musimy się zacząć jakoś znosić, jeśli ty tu przyjeżdżasz prawie codziennie a ja tu mieszkam.-zaczął
-Co ty tu przepraszam robisz?!-zatrzymałam się
-Mieszkam.Jeśli ci to nie pasuje,to się zwolnij.I tak powinnaś to zrobić.-odezwał się już innym tonem.Urażonym? Uraziłam go?I bardzo dobrze!
-Nie ma mowy.Taki arogant jak ty nie będzie mówił mi co mam robić.-znowu pchnęłam wózek
-Co ci się we mnie nie podoba?-spytał zirytowany
-Jesteś arogancki,wredny,samolubny,irytujący i w dodatku za mną łazisz!?-spytałam go  i zarazem siebie.
-Przeprosiłem tak?! Przychodzę tu żeby cię poznać i żebyś ty poznała mnie  a ty odwalasz jak zwykle głupie babskie szopki!! Jesteś jeszcze większą suką za jaką cię brałem.-wysyczał
-Chyba raczej to nie były szczere przeprosiny! I kim ty jesteś żeby mnie nazywać suką?!-wrzasnęłam na niego płaczliwym głosem.Cholerne wspomnienia.Jestem zbyt wrażliwa.
-Szczere czy nie szczere zapomnij! -odbiegł kawałek dalej.Zaczęłam bardzo cicho szlochać,świetnie jest gorzej niż myślałam.Mój szloch za moment miał się zmienić na fale łez.Potrzebowałam Harrego lub Louisa.Koniecznie.Zauważyłam ,że Theo śpi.Szybszym krokiem powędrowałam do domu,płacząc odłożyłam małego do łóżeczka i wyjęłam telefon.
Już miałam znaleźć numer  jednego z chłopaków ,kiedy do salonu wszedł Niall.Zakryłam twarz tak aby nie widział ,że płacze.Co by pomyślał?Tylko jedno przezwisko a ta idiotka wyje?Tak,właśnie taka jestem.Tylko jeden człowiek nazwał mnie suką.I niestety nie był to fajny człowiek.
-Co ci jest?-spytał
-Nic.-podciągnęłam nosem.
-Płaczesz?-zadał kolejne pytanie
-Nie.-opowiedziałam szlochając głośniej
-Przepraszam Casydy.Trochę mnie poniosło.-i te słowa powaliły mnie na łopatki.Zaczęłam po prostu płakać.To nie był już szloch.
-Hej,hej!Nie płacz .Przepraszam.Nie wiedziałem ,że jesteś taka wrażliwa.No już nie płacz.-usiadł obok i najzwyczajniej w świecie mnie przytulił.Zaczął mnie uciszać i głaskać po plecach.Stopniowo się uspokajałam.Nie wiem co się stało,ale jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze w ramionach jakiegokolwiek mężczyzny.Jego dotyk działał wręcz kojąco.Chyba właśnie zdałam sobie sprawę ,że Niall wcale nie jest dupkiem.On jest  całkiem opiekuńczy,martwił się najpierw o brata,petem o chrześniaka.Faktycznie zachowywałam się jak totalna suka.
-Przepraszam.-powiedziałam szeptem,wtulona w jego tors
-Ja też cię przepraszam.-powiedział równie cicho
-Zgoda?-spytałam odklejając się od niego niechętnie
-Jasne.-uśmiechnął się i wytarł kciukiem łzę z mojego policzka jego dotyk sprawił ,że na plecach dostałam gęsiej skórki.Niedobrze.Wstałam szybko.
-Pujdę do toalety.Popilnujesz Theo?-spytałam
-Nie ma sprawy.-podrapał się po karku i usiadł wygodniej,szybko weszłam do łazienki.Obmyłam twarz zimną wodą i usiadłam na rogu wielkiej wanny.Co się ze mną dzieje?Najpierw go nie lubię,potem nie znoszę,a potem dostaje dreszczy kiedy mnie dotyka?!No cholera!Wzięłam trzy głębokie wdechy i po cichu weszłam do salonu.Niall klęczał obok łóżeczka małego i trzymał go za rączkę.Kolejny plus dla Horana.Tego starszego rzecz jasna.Lubi dzieci.
-Śpi?-spytałam i położyłam rękę na ramieniu blondyna,ten poderwał się na dwie nogi i spojrzał na mnie.
-Tak.Ja pójdę się przebrać.Zaraz wracam.-wyminął mnie i odszedł.Usiadłam na sofie i czekałam aż Theo się obudzi.Nie trwało to długo.Po ok.5 minutach ten zaczął gaworzyć.Uśmiechnęłam się do niego,wyjęłam i chciałam mu przebrać pampersa.Właśnie miałam zakładać mu nowego,kiedy ten po prostu zaczął na mnie sikać.Zapięłam pośpiesznie nową pieluchę i zapięłam mu body.Włożyłam go do kojca z zabawkami.W tym momencie do pokoju wszedł  przebrany Niall .Kiedy zauważył mnie z obrzydzeniem patrzącą na bluzkę zaczął się śmiać,miał bardzo ładny śmiech.
-Czy on cię właśnie osikał?!-spytał rozbawiony do granic możliwości
-To nie jest śmieszne! Nie wzięłam nic na przebranie!-jęknęłam niezadowolona
-Chodź ze mną.-zaśmiał się i poszedł w stronę jakiegoś pokoju,poszłam za nim,po chwili znalazłam się w sypialni.
-Łap.-rzucił we mnie jakoś czarną koszulką.
-Po co mi twoja..Aaa dzięki.-dał mi swoją bluzkę?Serio?!
-Będzie ci trochę za duża.Ale lepsza niż ta osikana.-zaśmiał się
-Tak,też tak myślę.Pójdę się przebrać.-w toalecie zdjęłam swój mokry różowy top zamieniając go na czarną męską bluzkę z napisem ,,I love food" .Wyglądałam zabawnie.Poprawiłam włosy i wyszłam.Okazało się,że za drzwiami czekał na mnie Niall
-Ładnie ci w niej.-uśmiechnął się
-I love food? Serio?-spytałam unosząc brwi
-A właśnie! Jestem głodny.-powiedział jakby sam do siebie.
-Może ty idź do Theo a ja zajmę się obiadem?-zadałam następne pytanie
-Ok.Ale zrób coś dobrego!-zaśmiał się i szturchnął mnie dla zabawy w prawe ramię.-Naprawdę podoba mi się ta koszulka.-powiedział jeszcze zanim zniknął za rogiem.
-Mi też.-powiedziałam cicho się śmiejąc.Jak to się stało ,że w ciągu 2 zaledwie godzin z totalnego frajera ktoś w moich oczach zamienił się w opiekuńczego ,zabawnego i cholera! Atrakcyjnego faceta? Sama nie wiem.Przygotowałam spaghetti a dla najmłodszego mieszkańca zupkę dla dzieci.Zawołałam Nialla.Ten usadowił swojego bratańca w krzesełku dla dzieci,gdzie ja miałam zacząć go karmić.Sam usiadł i zaczął zajadać się parującym jeszcze obiadem.Theo grzecznie jadł posiłek.Za to jego wujek?! Koszmar! Cały czas mlaskał lub mruczał jakie to dobre.Włożyłam Theosia do wózka ,który przywiozłam jeszcze z dworu.Spojrzałam na Nialla i zaczęłam się śmiać.Jego usta i nos były całe w sosie.
-Co?-spytał zdziwiony
-Masz coś na twarzy.-parsknęłam
-Gdzie?-spytał rozbawiony
-Tu.-zrobiłam z  ust dzióbek i pokazałam na swojej twarzy gdzie on ma sos
-Ok?-spytał wycierając nos ,ale usta zostały nadal brudne
-Niall usta!-wzięłam chusteczkę i wytarłam nią jego buzię.Kiedy spojrzałam na jego mine zrobiło mi się trochę głupio,ale nie pokazałam tego.Theo bawił się jego ulubioną jak sądzę zabawką.Był uroczym i grzecznym bobasem.No może oprócz tych sików.
-Masz 22 lata?-spytał
-Tak,a ty?-odpowiedziałam i zadałam mu to samo pytanie
-24.Dziwne,masz 22 lata a skończyłaś studia?-zrobił zdziwioną minę
-Były to skrócone studia.Byłam na studiach i pracowałam w przedszkolu w tym samym czasie.-odpowiedziałam-A ty gdzieś pracujesz?-spytałam sprzątając talerze.
-Tak,jestem nauczycielem wuefu w pobliskim gimnazjum dla chłopców.Mieszkałem w mieście,ale przeprowadziłem się do Grega.Tu jest spokojniej.-powiedział
-Tak.Faktycznie to trochę takie odludzie.Ale jest tu spokojnie.-odparłam.Nasza rozmowa trwała ok.2 godziny.Dowiedziałam się dużo o Niallu i jego rodzinie i wice wersa.Bawiliśmy się akurat z Theo ,kiedy do salonu weszli zdziwieni Greg i Denise.
-Widze ,że dobrze się bawicie.-uśmiechnął się dziwnie do Nialla jego brat
-Tak.Bardzo dobrze.-odpowiedział
-No to ja się zbieram.-wstałam i ucałowałam czoło Theo
-Cass czekaj!-usłyszałam głos za Nialla ,kiedy pożegnałam się z jego rodziną
-Hmm?-spytałam odwracając się
-Nie mam twojego numeru.-powiedział roześmiany
-A to ,tak!-wymieniliśmy się telefonami i podeszliśmy do mojego auta.
-No to do zobaczenia jutro.-powiedział
-Do zobaczenia.-uśmiechnęłam się do niego,kiedy siedziałam w samochodzie a ten mi kiwał.Użyłam klaksonu i wjechałam na drogę polną,kierując się w stronę swojego domu.Zaparkowałam auto.Zza drzwi wychyliła się głowa Ridley.Uśmiechnęłam się do niej ,kiedy byłam już w domu.

2 komentarze:

  1. Świetny ! Tyle czekałam na niego.
    Wiedziałam,że Cass zobaczy , że Niall to fajny koleś. Musiało tak być ! <3 - Alenka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie *.* Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń