Prolog

 Ok Casydy dasz radę, jesteś dobrze ubrana, masz dobrą postawę, promienny uśmiech..- rozmyślałam, kiedy czekałam aż drzwi od domu mojego prawie nowego pracodawcy się otworzą. Właśnie sięgałam ręką do kołatki, kiedy ujrzałam blond włosom kobietę z małym urwisem na ręku..
- Dzień Dobry. Pani Denise Horan?-spytałam
- Tak, a ty to pewnie Casydy Pale..-uśmiechnęła się pięknie..
-We własnej osobie..- oddałam leki uśmiech..
- Wchodź, porozmawiamy w salonie.. Greg!- wciągnęła mnie do środka i zawołała jak mniemam jej męża..
- Eee..Dzień Dobry?- tak właśnie mnie przywitał patrząc na mnie pytająco..
- Witam, jestem Casydy Pale...Pani Denise dała ogłoszenie o opiekunce nad dzieckiem, więc jestem.- próbowałam odpowiedzieć na jego spojrzenie..
- A! No tak! Opiekunka! Wchodź, rozgość się!- ta rodzina ma coś z tym wpychaniem do różnych pomieszczeń czy jak? Po pytaniach typu ,,chcesz coś do picia" Greg, ponieważ kazali mówić mi do nich po imieniu kazał usiąść , kiedy sam zajął miejsce na przeciwko. Po kilku minutach doszła do nas Denise, która włożyła śpiącego malucha do wózka...
- Więc.. Casydy ile masz lat?- pytanie padło z ust Grega
- 22.. Skończyłam studia, pracowałam w przedszkolu przez 2 lata w Galway aż do teraz, kiedy przeprowadziłam się do Mullingar.- odpowiedziałam szybko.
- Świetnie. Widzę, że byłaś już na niejednej rozmowie kwalifikacyjnej, wiesz, jakie pytania cię czekają.- zaśmiała się cicho Denise..
- Cóż starałam się o pracę w kilku sklepach..- odpowiedziałam nieśmiało..
- Masz swoje sv?- spytał Greg
-Tak, oczywiście.-odpowiedziałam wyciągając z torebki dokumenty..
- Super, więc oddzwonimy do ciebie.- wyciągnął rękę, którą uścisnęłam i wyszłam z domu po pożegnaniu. Podeszłam do mojego BMW i wsiadłam. Kiedy tylko znalazłam się na miejscu kierowcy, położyłam głowę na kierownicy i jęknęłam niezadowolona..
- Oddzwonimy, na serio?- spytałam sama siebie z zażenowaniem, odpalając silnik myślałam tylko o tym, jaka jestem beznadziejna...

C.D.N

Rozdziały będę dodawać, co tydzień, dwa. Miłego czytania :*.